Chyba czas najwyższy, by ruszyć w tym miejscu z nieporuszaną dotąd tematyką, czyli projektowanie wnętrz. Skąd taki temat? Ano stąd, że od zawsze była to moja pasja i nawet nieopatrznie mam w tym kierunku wykształcenie. Żaden tam ze mnie specjalista, bo mimo niemałego doświadczenia w tym temacie nigdy nie pracowałam zawodowo jako architekt wnętrz, ale jeszcze wszystko przede mną ;) Niemniej czasem zdarza mi się coś tam praktycznego stworzyć - bo na to kładę największy nacisk we wnętrzach - i być może komuś ta wiedza się przyda.
A wracając do tytułu dzisiejszego posta... BALKON, taras, zwis blokowy, czy jak go tam nazwiemy, będący zewnętrzną przestrzenią naszego mieszkania, tudzież domu - choć tutaj zazwyczaj miejsce to jest mało wykorzystywane ze względu na ogród. Balkon natomiast jest miejscem dla mnie cudownym i pojęcia nie mam, jak przez 7 lat, mieszkając w kamienicy, daliśmy radę bez niego funkcjonować. Kiedy szukaliśmy mieszkania było to jedno z głównych kryteriów, które odrzuciło nam kilka całkiem przyjemnych miejsc. Ale o ile, będąc dorosłym człowiekiem byliśmy w stanie przetrwać bez wieczornych lampek wina na własnym tarasie (dlaczegoooo :-() o tyle z małym chłonącym świat pędrakiem ciężko byłoby mi to sobie wyobrazić. Balkon, czy też taras udało nam się naszym małym człowiekom załatwić, urządzenie jednak tego miejsca okazało się dla nas nie lada wyzwaniem. Przy dziecku wszystko okazuje się trudniejsze niż bez niego i jako pierwszy pojawił się punkt BEZPIECZEŃSTWO, które bardzo ograniczało nasze marzenia o przyjemnej strefie relaksu, którą będziemy dzielić z żądającymi własnej zabawowej przestrzeni Krakenami. W końcu jednak nam się udało i parę miesięcy temu zyskaliśmy cudowną dodatkową przestrzeń mieszkalną, która przy pogodzie jest miejscem, z którego praktycznie nie wychodzimy. Sezon balkonowy pomału chyli się ku końcowi, ale przez to jest szansa na nieco tańsze zakupy - być może przyda Wam się garść inspiracji i praktycznych rozwiązań w tym temacie...
# BEZPIECZEŃSTWO
Będąc bezdzietnym człowiekiem chcącym urządzić taras zwyczajowo wybieramy ładne i wygodne wyposażenie, które nas interesuje, ewentualnie szukamy tańszych rozwiązań, zakupujemy, przywozimy i voila! taras gotowy. Będąc człowiekiem posiadającym dzieci nie jesteś w stanie tak po prostu wykonać żadnego z powyższych punktów i nad WSZYSTKIM musisz się co najmniej trzy razy zastanowić. Dla mnie w kwestii bezpieczeństwa najważniejsze okazały się trzy punkty:
1) Spinanie się
2) Ochrona przed słońcem
3) Rośliny
1) SPINANIE SIĘ
Ten punkt przychodzi do głowy najszybciej, ponieważ w skutkach jest zdecydowanie najbardziej niebezpieczny, grożący niestety nawet śmiercią. Tutaj więc poświęcamy najwięcej uwagi. Nasz taras znajduje się na 3 pietrze, jest to więc już bardzo niebezpieczna wysokość i wymaga zastanowienia się nad każdym możliwym pomysłem naszych pociech. W grę wchodzą:
MEBLE - ich wybór przysporzył nam najwięcej problemów, ponieważ okazało się nie lada wyzwaniem znalezienie takich, które by nam odpowiadały. Zależało nam na strefie do siedzenia oraz leżenia. Oczywiście meble nie mogły być zbyt wysokie oraz posiadać oparcia, ponieważ są to idealne punkty podparcia do wyspinania się na balustradę. Zrezygnowaliśmy ze stołu, mając jedynie leciutki przenośny STOLIK, który nigdy nie stoi blisko balustrady.
Do siedzenia w końcu udało nam się znaleźć drewniane LEŻANKI w Ikei, z których skomponowaliśmy rogową kanapę, a kiedy na balkonie nie ma Lilii (przy podniesionym oparciu jest w stanie wypaść za balustradę) można je rozłożyć do pozycji leżanki. Wysokość wyliczyliśmy w taki sposób, że nawet jeśli stanie na leżankach głowa nie wystaje jej poza barierki.
Dodatkowo we wnętrzu tarasu zawisło BRAZYLIJSKIE KRZESŁO - jeśli się zdecydujecie, by cokolwiek wieszać na suficie - nie ważne, czy na balkonie, czy w domu pamiętajcie o dwóch ważnych kwestiach 1) upewnijcie się, że sufit jest betonowy i utrzyma ciężar huśtających się osób - w starych budownictwach często stropy są drewniane i konieczne jest znalezienie drewnianych belek, co jest praktycznie niemożliwe w sytuacji jeśli nie mamy projektów, a na suficie są gładzie lub karton-gipsy 2) ZAWSZE wieszajcie na specjalnych mocowaniach, NIGDY na pojedynczych hakach, ponieważ szansa na urwanie się jest bardzo duża. Pojedyncza śruba wytrzyma w porywach do 100 kg, specjalne mocowanie przytwierdza się do sufitu 2 lub najlepiej 4 śrubami i prawdopodobieństwo, że nagle urwą się wszystkie 4 jest jak wygrana w totolotka, ponieważ mocowanie, które widzicie poniżej (dostępne w IKEA) wytrzymuje nawet do 500 kg
PRZEDMIOTY - meble meblami, ale często zapominamy, że zwyczajne znajdujące się na balkonie przedmioty również z powodzeniem mogą służyć jako idealne podłoże do wyspinania się i zabaw w Spidermana (średnio zabawne :() A mogą to być zbyt wysokie doniczki, skrzynie na poduszki, kojec lub łóżeczko dla mniejszego dziecka, suszarka na pranie, basen, zabawki, kosze na pranie i nie wiem co tam jeszcze ktoś lubi przetrzymywać na balkonie. Niemniej każdy z tych przedmiotów trzeba solidnie przeanaliazować pod kątem możliwości wykorzystania przez Krakeny i zastanowić się, czy jest na naszym balkonie niezbędny
BALUSTRADA - poza faktem, że można się na nią wyspinać z mebli lub innych przedmiotów istotny jest również fakt, czy ona sama tego nie umożliwia. Nasza balustrada ma strukturę małych poziomych prostokącików na całej szerokości i długości, idealnych do pokonania małymi dziecięcymi nóżkami niczym po drabinie. Zabezpieczenie jej było więc pierwszym punktem na liście do stworzenia bezpiecznego tarasu. Wybraliśmy jedną z tańszych opcji, czyli trawę w rolce. Niestety, albo stety taras nasz do najmniejszych nie należy, wiąże się to więc również z niemałymi zakupami. Polecamy więc taką trawę ze względu na koszty, ale również funkcjonalność. Lila bardzo lubi wyglądać przez balkon, a że mamy go w miejscu, gdzie zawsze coś na podwórku się dzieje to lubi zaglądać tu i tam. No i w związku z tym pojawił się problem - jeśli zakryjemy balustradę na całej długości to będzie się spinać, by móc zajrzeć na zewnątrz. Wycięliśmy więc w kilku miejscach "okienka" w trawie, by nigdzie się nie spinając mogła obserwować osiedlowe życie. Efekt zdecydowanie zadowalający, ponieważ ze wspinaniem się na cokolwiek nie mamy absolutnie żadnego problemu.
2) OCHRONA PRZED SŁOŃCEM
Jeśli zastanawiacie się jak przymocować najmniej inwazyjnie jak się da PARASOLE bez zagracania sobie balkonu stojakami rozwiązanie jest nad wyraz proste i tanie, czyli standardowe, dostępne w każdym sklepie budowlanym i elektronicznym - mocowania do kabli. Na każdym balkonie (przynajmniej wśród tych, które widziałam) balustrada - nie ważne czy metalowa, czy szklana - składa się z modułów, które siłą rzeczy mają łączenia. Chwytając parasol takimi mocowaniami w kilku miejscach do łączenia nie ma opcji, żeby stamtąd wyleciał. Ostatnio przeszła przez nasze miasto niemała nawałnica, która niestety połamała jeden z naszych parasoli, jednakże mocowanie nawet nie drgnęło.
Co do ROLET BAMBUSOWYCH to niestety trzeba wiercić w suficie, by je zawiesić, jednakże tylko na dwóch haczykach. I tutaj mała rada - oryginalnie z roletami zapakowane są do zawieszenie zwykłe otwarte haczyki - jeśli jednak chcecie mocować je na balkonie, na którym siłą rzeczy wieje wiatr, nawet jeśli będą zabezpieczone, może zdarzyć się, że przy silniejszym podmuchu wypadną one z haczyków. Dlatego warto zakupić za parę złotych haczyki zamknięte, które wiadomo, że przy montowaniu trzeba będzie odgiąć, ale dogięte z powrotem gwarantują, że roleta solidnie będzie trzymać się miejscu. Co do zabezpieczenia rozwiniętej rolety do balustrady, by nie wiuchały jak szalone na wietrze prowizorycznie przywiązałam je wstążką i jak zawsze prowizorka okazała się najlepszym rozwiązaniem i spisują się one znakomicie.
3) ROŚLINY
Przy dzieciach to temat bardzo ważny, bo często nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo niebezpieczne i trujące mogą być rośliny. Przykład - konwalie - piękne, niewinne i uwielbiane, których zarówno kwiaty, jak i liście są nieśmiertelnie trujące. Podobnie bardzo powszechne pnącze w ogrodach, czy na balkonach właśnie, jakim jest bluszcz. A niestety prawdopodobieństwo, że nasze dziecko w najmniej oczekiwanym momencie postanowi ową roślinkę roślinkę urwać i skonsumować jest tak samo duże jak to, że pójdzie dzisiaj spać. Tak więc przed zakupem warto poszperać w atlasach roślin, czy pogadać z doświadczonym ogrodnikiem lub florystą, upewniając się, czy ten cieszący nasze oko kwiat nie zechce zabić naszego dziecka. Dlatego początkowo zrezygnowaliśmy z jakichkolwiek roślin stojących na podłodze, jednak po jakimś czasie postanowiliśmy stworzyć OGRÓDEK ZIOŁOWY (bazylia, mięta, szczypiorek, pietruszka, tymianek i majeranek), który poza swoim niewątpliwym urokiem codziennie zasila naszą kuchnię, a Lila weszła w swą pierwszą odpowiedzialną rolę, dbającej i podlewającej ogrodniczki. Powiem szczerze, że obawiałam się, czy na naszym - jak wspominałam mega słonecznym - balkonie przetrwają, ale posadziliśmy je w solidnych donicach z systemem nawadniania i rosną przepięknie. Trochę się zgapiłam w tym roku, ale w kolejnym na pewno pojawi się również w donicy mój ukochany CZOSNEK NIEDŹWIEDZI. Niemniej jadalne rośliny są zdecydowanie najbezpieczniejszą opcją dla dzieci.
Poza cudnie pachnącym ziołowym ogródkiem potrzebowaliśmy jeszcze roślin wiszących na balustradzie - po pierwsze są piękne, po drugie robią balkon dużo przytulniejszym i intymniejszym, i po trzecie - odpowiednio dobrane pełnią jeszcze jedną ważną funkcję. Jak co roku zdecydowaliśmy się PELARGONIE, ponieważ są to z kwitnących roślin wiszących najbardziej odporne na warunki atmosferyczne, którym nie straszne słońce i wiatr i co roku kwitną nam jak szalone do samej jesieni. Do doniczek wsadziliśmy również po kilka sadzonek tzw. KOMARZYCY (fachowo Plektrantus koleusowaty), która pełni tą właśnie dodatkową funkcję, czyli odstrasza komary i sporo innych owadów również i powiem szczerze, że przez cały sezon nie mieliśmy w domu ani jednego komara! Ja osobiście bardzo lubię tą roślinę również ze względu na wygląd, ponieważ przepięknie się rozrasta i jak dla mnie równie uroczo pachnie. Jeśli mogę polecić coś od siebie to istnieje pewien nawóz (Substral), który gwarantuje niesamowite obrodzenie w kwiaty i używa się go tylko raz, dosypując podczas sadzenia do doniczek, a znajdziecie go m.in TUTAJ . Stosuję go od kilku dobrych lat i jeszcze nigdy mnie nie zawiódł. Dodatkowo polecam doniczki (zarówno stojące, jak i wiszące) z systemem trzymania wody - nie kosztują wiele więcej niż takie zwyczajne, a po pierwsze - nie mają dziur od spodu, więc woda nie wycieka nam na balkon lub sąsiadom z dołu na głowę, a po drugie - roślin nie trzeba tak często podlewać, co przydaje się podczas kilkudniowych, czy nawet tygodniowych wyjazdów (tyle wytrzymały bez podlewania nasze kwiaty na bardzo słonecznym balkonie)
# FUNKCJONALNOŚĆ i WYGLĄD
Mając w zamyśle stworzenie fajnej rodzinnej przestrzeni na balkonie musieliśmy wziąć pod uwagę potrzeby każdego z jej członków i ubrać to w przyjemną dla oka, duszy i portfela formę. Tata zażyczył sobie leżankę, ja nie wyobrażałam sobie tarasowego klimatu bez brazylijskiego krzesła, Lila potrzebowała przestrzeni i warunków do bezpiecznej zabawy, dla Grzesia musiał znaleźć się kąt do leżakowania, a Gackowi wystarczył kawałek miękkiej poduchy w słonecznym zakątku balkonu. Jak widać sprawa nie była prosta, ale mieliśmy jasne wytyczne co musi się tam znaleźć i najważniejsze co pozostało to połączenie funkcjonalności i zabawowego przeznaczenia z neutralnym, raczej dorosłym wyglądem.
Zaczynając od tego ostatniego, to było z nim w zasadzie najprościej: naturalne drewno, szarości, które od dawien dawna nam towarzyszą i dobrze czujemy się w ich towarzystwie, bogata zieleń roślin oraz kolorowe dopełnienie w postaci posiadanych już drobiazgów oraz nowo zakupionych poduszek na leżanki dobrze komponujących się z kolorem pelargonii - a efekt widoczny jest na wszystkich zdjęciach po trochu. Był to punkt tak samo ważny, jak każdy inny, ponieważ w projektowaniu wnętrz nie ma kwestii ważnych i ważniejszych, a zadowalający efekt istnieje tylko wtedy, kiedy wszystkie elementy połączymy w jedną zgraną całość. I tak też było w naszym balkonem.
Co do funkcjonalności to po trochu już o niej napisałam w powyższych punktach, ale jest jeszcze kilka istotnych kwestii, które dopięły nasz balkonowy projekt na ostatni guzik i zawierają się one w czterech punktach:
1) STREFA ZABAWY
Rzecz jasna chodzi o strefę dla Lilii, ponieważ Grześ jeszcze nie ma okazji z niej korzystać. Nie ma miejsca, z którego Lila by nie korzystała i bardzo lubi siadywać na leżankach z książkami lub przynosić z pokoju swój stolik do spożycia przy nim drugiego śniadania, ale jest kilka stref stworzonych specjalnie dla niej 1) miejsce na TIPI - jest ruchome i rozkładamy go w różnych miejscach, ale w fazie projektu ważne było, by zostawić na niego wolną przestrzeń 2) MATY do zabawy - mamy dwie w różnych miejscach, na których często Lila rozkłada się z klockami lub puzzlami - jedna zazwyczaj stanowi zabezpieczenie pod hamakiem 3) FOTEL - Lila uwielbia go odkąd zakupiłam go prawie rok temu i nie wyobrażam sobie by mogło go nie być, ponieważ bardzo często siada w nim z książką, przekąską, piciem lub tak po prostu, by sobie posiedzieć - polecam bardzo w tej kwestii markę Misioo
4) KRZESŁO BRAZYLIJSKIE zwane również hamakiem - z założenia miało być dla mnie przede wszystkim do karmienia Grzesia - korzystałam z takiego przy Lilii i jest to dla mnie idealne miejsce do karmienia piersią - po jakimś czasie zamontowaliśmy jednak dwa karabińczyki i wspinaczkowe ekspresy, by móc regulować wysokość w związku z czym zyskaliśmy bezpieczną huśtawkę dla Lilii
5) BASEN - obowiązkowy punkt przy rozpieszczających nas w tym roku upałach, który był w użyciu praktycznie codziennie. Sam basen to nic szczególnego - ot, zwyczajna dostępna w każdym sklepie muszelka, która w dzień służy za basen, a wieczorem jej zawartość podlewa nam kwiatki. Przestrzeń na to dobrodziejstwo również musieliśmy przewidzieć w projekcie i bardzo polecam właśnie tą zwyczajną muszelkę zamiast dmuchanego, czy rozporowego basenu, który ciężko domyć i znaleźć mu estetyczną formę przechowywania i suszenia. Plastikową michę wystarczy oprzeć o balustradę, bądź powiesić na niej za pomocą kosztującego grosze haczyka. No chyba, że macie taras wielkości naszego mieszkania to wtedy mowa o zupełnie innych standardach basenowych...
2) STREFA DLA NIEMOWLAKA
Póki co za bardzo wymagający to też nasz Grześ nie jest, ale odrobinę przestrzeni również mu się należało. W pierwszych trzech miesiącach miał na balkonie przenośne ŁÓŻECZKO/bujaczek - po pierwsze dlatego, że urodził się w marcu, więc nie było jeszcze tak bardzo gorąco, a po drugie był maluszkiem potrzebującym bezpiecznej przytulnej przestrzeni i ta forma spisywała się znakomicie na drzemki na świeżym powietrzu. Osobiście bardzo polecam łóżeczko Kinderkraft - jak nie jestem miłośnikiem tej firmy, to ten produkt jest naprawdę godny polecenia. .
Od dwóch miesięcy leżenie w łóżeczku nie bardzo Grzesiowi już odpowiada, więc na podłodze pojawiła się MATA, na której przy ładnej pogodzie spędza większą część dnia. Mata jest wyjątkowo miękka i gruba, co jest istotne, bo na podłodze mamy balkonowy gres. Jest on twardy i szorstki, co ani nam ani Lilii nie przeszkadza, ale zakładając, że w przyszłym roku Grześ będzie w sezonie balkonowym stawiał pierwsze kroki na pewno konieczne będzie zainwestowanie w drewnianą podłogę, która będzie zdecydowanie bezpieczniejsza przy jakże częstych w tym okresie upadkach
3) STREFA WYPOCZYNKU
W większości opisałam co trzeba powyżej, ale sprzedam Wam jeszcze dwa patenty, które u nas idealnie się sprawdziły. Jeden: jak pisałam wcześniej jedyny stojący na stałe stolik to ten niewielki dość chybotliwy, który dobrze sprawdza się do odłożenia książki, kiedy jednak gdzieś położyć trzeba wysoką szklankę, czy butelkę z piwem (BEZALKOHOLOWYM oczywiście :D) to pojawiał się problem, dlatego wymyśliliśmy sobie taki wiszący na balustradzie patent - kubki przeznaczone do wieszania głównie na kuchennych relingach lub w dziecięcych pokojach za parę złotych zakupione w Ikei idealnie sprawdzają się również do podtrzymywania SZKALNEK lub BUTELEK z napojami z gwarancją, że nie zostaną popchniętę i zrzucone przez małego człowieka.
Drugim patentem jest przechowywanie PODUSZEK i innych materiałowych akcesoriów w czasie deszczu. Trochę się nad głowiłam i cały czas miałam wizję skrzyni, która po pierwsze jest wysoka i byłaby idealna do spinania się i wypadnięcia z balkonu, a poza tym przy naszych kilkunastu poduszkach musiałaby zajmować zdecydowanie za dużo miejsca. Tak więc za kolejne kilka złotych, po raz kolejny w Ikei zakupiliśmy folie z przeznaczeniem na opony, które nie są idealnie szczelne, więc poduszki w nich nie stęchną, a z drugiej strony są szczelne na tyle, by nie zamokły one podczas deszczu ukryte w głębi tarasu. Polecam od czasu do czasu jeszcze trzeci patent, czyli kolokwialne wciepnięcie poduszek do pokoju, by dziecko mogło przez cały deszczowy dzień rzucać się na nich jak wariat - tak właśnie Lila spędziła dzisiejsze pół dnia w domu ;)
4) STREFA PRAKTYCZNA
W tej strefie w zasadzie jest wszystko i nic, bo każdy element naszego tarasu jest zagospodarowany w sposób praktyczny, jednak nie pojawiła się tutaj jak dotąd bardzo ważna dla mnie kwestia, czyli suszenie prania! Każdy posiadający dzieci wie dlaczego to tak cholernie ważne, a ci którzy jeszcze ich nie posiadają niech czym prędzej zastanowią się gdzie będą suszyć trzy prania dziennie (bhahaha :)) No dobra trzy to przesadziłam, choć susząc je na balkonie w słoneczny wietrzny dzień tyle jestem w stanie wysuszyć, dlatego konieczne było zagospodarowanie miejsca, gdzie na stałe będzie stała suszarka na pranie. Na szczęście znalazł się tam taki mały zakątek, w którym nawet nie widzę suszarki z mieszkania, więc jest doprawdy wybornie. Jeśli jednak poszukujecie wygodnej, zajmującej mało miejsca i dodatkowo mieszczącej wyjątkowo dużo prania, suszarki to z całego serca polecam Wam takową ponownie z Ikei (nie to nie jest post sponsorowany! - ja po prostu wyjątkowo lubię ten sklep ;)) Może średnio atrakcyjny aspekt wypoczynkowej strefy tarasowej, ale wyjątkowo istotny. A co do suszarki to naprawdę sprawdza się świetnie zarówno na balkonie, jak i w domu, gdzie zajmuje wyjątkowo mało miejsca w stosunku do ilości prania, którą jest w stanie pomieścić.
I na tym zakończę jakże obszerny post dotyczący jakże prozaicznej rzeczy, jaką jest balkon. Jak pisałam na początku przez 7 lat żyłam w mieszkaniu nie posiadającym nawet jego namiastki i było mi tam całkiem nieźle. Teraz kiedy na nowo odkryłam co znaczy mieć tak cudowną przypokojową przestrzeń na świeżym powietrzu na pewno nigdy więcej nie powrócę do miejsc, gdzie jej nie ma. Jeśli Wy balkon/taras posiadacie, ale jesteście przed planowaniem jego przestrzeni powiadam Wam, że jest to dobry moment do zaopatrzenia się w jego wyposażenie, ponieważ w sklepach można znaleźć naprawdę niemałe posezonowe obniżki, a meble balkonowe niestety do najtańszych nie należą. Jeśli posiadacie malutkie dzieci, oczekujecie ich przyjścia lub planujecie w przyszłości, a zamierzacie urządzić sobie takową przestrzeń mam nadzieję, że sprzedałam Wam garść informacji, które przy starszych dzieciach naprawdę są istotne, a jeśli ktoś nie ma z takimi do czynienia to najprawdopodobniej nie zwróci na to uwagi - szkoda by więc było za rok organizować wszystko na nowo. A może nawet bez dzieci kogoś zainspirują nasze rozwiązania.
I jeśli ktoś chciałby powiedzieć, że nie jest w stanie zrobić podobnie, bo ma dużo mniejszą przestrzeń od razu mówię, że tak nie jest. Prawda jest taka, że najgorzej zagospodarowuje się wyjątkowo małe i duże przestrzenie - te wypośrodkowane jest w stanie urządzić każdy - ale nie oznacza to, że nie jest to możliwe. Czasem trzeba się nieco natrudzić, poszperać, poszukać rozwiązań, ale nie ma opcji, żeby było to niemożliwe (no chyba, że nie posiadacie balkonu, to wtedy pojawia się problem). Projektowanie wnętrz to stworzenie czegoś z niczego, więc wiadoma sprawa, że nie będzie to łatwe, ale satysfakcja z ukończonego projektu jest bezcenna. Nie wspominając o dziecku, które niemal na całe wakacje wyprowadziło się z pokoju, by cieszyć się każdą przygodą (a ile ich było!) na balkonie. Dlatego jeśli tylko macie chęci i potrzeby działajcie, projektujcie, wymyślajcie i wprowadzajcie w życie, bo naprawdę warto. A jeśli macie z tym problem świetnych projektantów naprawdę nie brakuje - wiadomo, że przydałoby się im zapłacić, ale zazwyczaj ich praca warta jest każdej złotówki.
Czy te oczy mogą kłamać? Widzicie ten zachwyt?
Tak! To dziecko balkonowe! ;)
A jeśli macie ochotę do małej konsultacji swoich balkonów zapraszam na maila ;)
Miłego balkonowania się do ostatniego słonecznego promyka,
choć i w deszczowe dni bujanie się na hamaku ma swój nieoceniony urok...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz