maja 31, 2016

Kilka pomysłów na DARMOWE ZABAWKI!
6-10 mż DIY


Moje dziecko nie lubi zabawek. Ani tych pięknych drewnianych, ani drogich świecących i śpiewających. Jedynym wyjątkiem są książeczki... Dla mnie osobiście rewelacja! Ostatnią zabawkę kupiłam parę miesięcy temu, ponieważ uznałam, że są to pieniądze wyrzucone w błoto. Wydaję kilkadziesiąt, a czasem nawet powyżej 100 zł na edukacyjne i rozwijające zabawki, a bobas i tak znajdzie coś ciekawszego, co zajmie go na cały dzień. Uznałam więc, że z zabawkami koniec, bo jak się okazuje szafy i szafki w moim mieszkaniu pełne są skarbów, których nie da się kupić w żadnym sklepie z zabawkami. Jeśli jeszcze nie macie pomysłu na prezent na Dzień Dziecka dla malucha w wieku ok. 6-10 miesięcy nie musicie daleko szukać - zajrzyjcie do kuchni! A oto małe podpowiedzi, gdzie można szukać ;)


# MANUALNE DŹWIĘKI


Od paru tygodni moje dziecko rozwija się niesamowicie szybko. Dotychczas pełzało sobie przemierzając mieszkaniową podłogę i bawiąc się tym co napotkało na swej drodze. Niedawno nauczyła się raczkować, samodzielnie siadać i wstawać, co uaktywniło w niej nieznane dotąd pokłady energii i możliwości. Samodzielne siadanie aktywowało jej uwagę, możliwość skupiania się na jednej rzeczy i zabawy bardziej precyzyjnej niż dotychczas - badanie łyżki ręką, buzią, stopą przez 15 minut; rozrzucanie po całym pokoju pokrywek i przyglądaniu im się z bliska; przestawianie kubków z miejsca na miejsca i z tego miejsca w inne miejsce... Z drugiej strony zafascynowała się dźwiękami, które wydają różne przedmioty: plastik o metal, metal o drewno, drewno o plastik, szeleszczące worki, folia w pudełku... każdy z tych dźwięków jest w danym momencie bardziej lub mniej fascynujący. Z gotowych zabawek kilka stanowi bazę do dalszych eksperymentów: drewniane klocki lub pudło na plastikowe klocki, czasem dla przeciwieństwa poprzytulamy się do pluszowego misia. I w zasadzie to tyle. Cała reszta to zasoby głównie mojej kuchni. A co ciekawego się w niej znalazło?


# KUCHENNE SKARBY


No to po kolei:

1) plastikowe pudełka - ma w kuchni chyba każdy, a ja osobiście wyjątkowo dużo ;) pozbierałam te małe, pozamykałam, do niektórych czasem wrzucę coś hałasującego, głównie suchy makaron - pudełko czasem może się otworzyć, więc musi być to coś, czym dziecko nie zrobi sobie krzywdy, choć wiadomo, że i tak przy takiej zabawie trzeba go pilnować - pudełka są rzucane, układane, oglądane - najlepsze jest rozwalanie tych ładnie poukładanych przeze mnie.

2) przykrywki do pudełek - wsadziłam je do jednego większego pudełka i najlepszą zabawą jest wyrzucanie ich stamtąd i rozwalanie po całym pokoju - kilkanaście razy dziennie muszę je wkładać do tego pudełka na nowo, by znów można je było rozrzucić - zabawa przednia (nie dla mnie niestety :/); mają różne kształty, kolory i faktury więc poza ćwiczeniami manualnymi są fajną edukacyjną zabawą

3) woreczki - zastosowanie woreczków zamykanych z IKEI jest niemal nieograniczone; używam ich do jedzenia, do transportowania brudnych ciuszków z dworu do domu i również do zabawy; worki same w sobie nie są bezpieczną zabawką, ale dzieci uwielbiają szeleszczenia i miętoszenie ich ciekawej faktury; do najmniejszych z zestawu woreczków włożyłam kolorowy materiał, a do drugiego plastikowe klamerki; dziecko nie ma jeszcze tyle siły by je otworzyć, więc bawi się w szeleszczenie i rzucanie całkowicie bezpiecznie

4) butelka z nakrętkami - do butelki z dużym gwintem wrzuciłam kilka nakrętek z butelek po wodzie - hałas niemiłosierny, nakrętki się przemieszczają, a zabawa przednia; można również wlać do niej odrobinę wody lub jakiegoś kolorowego płynu - świetna zabawka do nauki raczkowania (jak się okazuje lepsza niż Hula-Kula za 150 zł :/)

5) kubeczki, talerzyki, łyżeczki - najlepsze zabawki pod słońcem; kolorowe, bezpieczne i dają tyle możliwości - można z nich układać piramidy, rzucać, wlewać wodę (podczas kąpieli rzecz jasna) lub tradycyjnie walić w coś w celu uzyskania efektu dźwiękowego - oczywiście IKEA :)

6) miska z drewnianymi klockami - ciężkie drewniane krążki wrzuciłam do plastikowej miski z przykrywka, która ma na środku dziurę; po pierwsze ruszanie nią wywołuje pożądane hałasy, a poza tym wymaga pracy manualnej, żeby zdjąć przykrywkę lub wrzucić przez dziurę klocki do środka

7) plastikowe tacki - oczywiście znów IKEA - są idealną bazą do perkusyjnych aktywności i układania na nich powyższych przedmiotów

8) różne dźwięki - w arsenale znalazły się przedmioty z plastiku o różnej twardości, co generuje ciekawe dźwięki oraz metalowa miska i przykrywka, a także drewniane krążki (z gotowej piramidy IKEA) oraz drewniany domek (również IKEA); z zamieszczonego na zdjęciu zestawu można stworzyć niemal profesjonalną orkiestrę, ponieważ połączenie tych dźwięków daje bardzo ciekawe efekty; jedyną gotową zabawką, która się tutaj znajduje jest plastikowa kulka z mniejsza metalową w środku - koszt ok. 15 zł; oczywiście w wykonaniu dziecka muzyka jest słyszalna tylko dla jego uszu, ale niestety trzeba zagryźć zęby i przetrwać ten głośny okres ;)


# UKRYTE PUDŁO


Kiedy powyższy zestaw w danym momencie się znudzi Lila wędruje po domu w poszukiwaniu dodatkowych atrakcji - dzisiaj na przykład dorwała garnek, którym waliła o podłogę przed dobre 20 minut - zazwyczaj leci do rzeczy, które są teoretycznie "niedozwolone". Uwielbia kosz na pranie - otwiera sobie szafę i przez pół godziny potrafi wywlekać go swoimi własnymi siłami, nie zniechęcając się, że średnio wychodzi - a jaka radość jest, kiedy w końcu się uda! Najczęściej jednak wyciąga pudło z półki, gdzie leżą zapasy środków higienicznych. Wyczyściłam więc je z niebezpiecznych przedmiotów (jeszcze na szczęście nie potrafi otworzyć kremu :)) i niech się bawi do woli. Czasem wrzucam tam przedmioty, których wcześniej nie było, żeby miała ciekawiej, a czasem zmieniam kolor pudła i stawiam w jakimś innym miejscu, żeby miała poczucie, że je zdobyła! Siedzi przy tym pudle wyciąga, ogląda, bada, wkłada z powrotem... Tutaj niezamierzona promocja marki BabyDream (o której napisze innym razem), ale znów wszystko co szeleszczące jest najlepszą zabawką: mokre chusteczki, podkłady do przewijania, pieluchy i oczywiście tubki z kremami - nie wiem co w nich jest takiego niezwykłego, ale je uwielbia. A już najlepszą zabawką pod słońcem jest pudełko z chusteczkami higienicznymi - wyciąga je na potęgę, później stara się wkładać z powrotem, albo wali pudłem gdzie popadnie - potrafi bawić się tym dobre pół godziny.


# SZKODA PIENIĘDZY

Jak się okazuje naprawdę szkoda wydawać pieniędzy na zabawki, które i tak lądują w kącie lub zbiorowym worku, bo na drugi dzień już okazują się nieciekawe. W przypadku wykorzystania zasobów domowych nie ma takiego problemu, po pierwsze nie nudzi się tak szybko, a po drugie, jak już to nastąpi chowamy do szafki i mamy możliwość ponownego użytkowania w celach do tego przeznaczonych i wyciągamy coś nowego. Za czas jakiś, kiedy zapomni, znowu możemy to wyciągnąć i ewentualnie urozmaicić nowymi atrakcjami. Zaznaczyłam wiek 6-10 miesięcy, ponieważ każde dziecko rozwija się inaczej, jednak wydaje mi się to optymalny czas, kiedy każde dziecko przechodzi przez okres raczkowania, siedzenia, poznawania swoich zdolności manualnych i konieczności wiecznego hałasowania. Ono samo daje nam sygnały co go interesuje i czym chciałoby się pobawić i jak się okazuje wszystko co potrzebujemy znajduje się w zasięgu ręki i nic nie kosztuje - wystarczy go trochę "posłuchać", zaoszczędzić przy tym trochę pieniędzy i przy okazji popracować nad własną kreatywnością, która będzie nam potrzebna jeszcze przez długi długi czas ;)




A jakie Wy macie domowe patenty na swoje małe pociechy? :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TOP