kwietnia 20, 2016

Wiosenne PORZĄDKI, POCZĄTKI i KOŃCE


Wiosna to czas szczególny. Świat budzi się do życia, a głowa pęka od pomysłów i planów na przyszłość, na wakacje, na słoneczne weekendy, na długie wieczory, na siebie... Żaden inny czas nie obfituje w taką dawkę energii i chęci do życia. Napawa optymizmem i nadzieją - skoro świat po srogiej (czy też nie) zimie potrafi odrodzić się na nowo, to znaczy, że każdy z nas ma takie moce. Bo przecież wszyscy jesteśmy częścią tego świata. I w każdym z nas może zakiełkować coś świeżego...

# PORZĄDKI

Wiosna to czas porządków - tak się przyjęło dawno temu i tak zostało. Każdy chce zmyć z okien zimowe ślady kurzu, pyłu z ogrzewania, czy pędzących drogą brudnych samochodów. Schować głęboko ciężkie i grube ciuchy na rzecz tych lekkich kolorowych wdzianek. Wysprzątać samochód, zmienić firanki (nie znoszę firanek!), wywlec z dna szafy kolorowe szpilki i szmaciane trampki. Każdy chce zostawić już za sobą tą nieszczęsną i bogu ducha winną zimę, na którą czekamy z utęsknieniem podczas jesiennych deszczy. Nigdy nie lubiłam tej wiosennej akcji sprzątającej i jakoś nieszczególnie ten aspekt do mnie przemawia, ale przyjęło się, że to właśnie taki czas, a pierwsze promyki słońca stają się cezurą między tym co było, a tym co przed nami i takie porządki to ja rozumiem. Potrzeba posprzątania życia, uporządkowania pewnych spraw, o których nikt nie myśli przemierzając pozimową pluchę, ale kiedy wychodzi słońce, to już zupełnie inna sprawa.
Ostatni tydzień był dziwny. Popsuł mi się komputer i byłam odłączona od pracy, bloga i rzeczy, które codziennie się robiło. Z jednej strony dramat! Czułam się jak bez ręki, co rusz miałam ochotę coś napisać, popracować ze zdjęciami, a tu dupa. Z drugiej strony to był dobry tydzień, dużo zabaw z córką, kilka nadrobionych braków filmowych, kanapa z książką i zieloną herbatą (no dobra, czasem z winem ;)). Widać da się, a praca nie zając, nie ucieknie. Wyciszyłam się trochę mimo że czas jeszcze nie sprzyja totalnemu relaksowi. Posprzątałam sporo w głowie, ustawiłam nowe priorytety, podumałam nad życiem, posegregowałam rzeczy, które mnie cieszą, spychając na granicę świadomości sprawy, których chcę się pozbyć - dla swojego spokoju, dla większej radochy, dla lepszego jutra. Uporządkowałam swoje kontakty, wyciągnęłam znajomych, z którymi od dawna nie miałam czasu się spotkać, zagospodarowałam regularny czas na spotkania z babcią i rodziną. Zabrałam się też za porządki na FB, IG i tutaj - nie było tego wiele, ale jakoś mi lżej. Wiosenne porządki uznaję za udane. Były potrzebne, zwłaszcza w tak newralgicznym momencie, który zagościł w moim życiu. Nie było szaleństw, imprez, wyjazdów, a jedynie spokój, który musiałam w sobie odnaleźć - każdy potrzebuje takiego czasu i wiosna jest do tego idealna.


# POCZĄTKI I KOŃCE

Każdy początek to również koniec, bo nic nie może się rozpocząć, bez poświęcenia czegoś, co musi się zakończyć. Patrząc wstecz wszystkie ważne decyzje podejmowałam właśnie wiosną: zamknęłam pierwszą firmę, rozpoczęłam pierwszą pracę, rzuciłam poprzednią pracę, zaczęłam działać w kierunku kolejnej firmy i w końcu ją zamknęłam. Wiosną się zaręczyłam, zaczęłam przygotowania do powitania córki na świecie, rozpoczęłam działania prozwierzęce, zostałam wegetarianką... Nie wiem, co takiego wyjątkowego jest w tej porze i dlaczego tak bardzo na mnie działa, ale większość początków i końców miało miejsce w moim życiu właśnie wiosną. Natura, czy tego chcemy czy nie, odgrywa wielką rolę w naszych decyzjach i działaniach. Daje znak do tego, że z niczego może narodzić się nowe i nieznane COŚ. Poprzednią wiosnę wspominam bardzo ciężko, z jednej strony miałam pęd ku nowemu i wielkim początkom, które dawała mi ciąża, ale z drugiej to czas definitywnych końców i pożegnań z bliskimi, którzy odeszli. Był to czas, w którym zdecydowanie przeważały końce, teraz nadszedł czas na początki... Parę tygodni temu żegnałam się z moim miejscem, które zaczęliśmy tworzyć wiosną dwa lata temu. Po tym czasie wiem, że było to konieczne, by pójść dalej i zacząć od nowa. Dało mi to szansę na doskonalenie siebie i wejście na drogę mojego nowego początku. Ile ich już było? Ile jeszcze mnie czeka? Są to pytania bez odpowiedzi, bo ani zliczyć poprzednich nie jestem w stanie, ani przewidzieć tego, co przede mną. Na chwilę obecną plan jest prosty i zupełnie inny od poprzednich. Nie szukam nowej pracy, bo i nie mogę - kiedyś muszę być matką na pełen etat. Nie szukam nowych wyzwań, tych już miałam pod dostatkiem. Chcę mieć czas i wolność, by cieszyć się każdą pierdołą. Chcę wyjść do ludzi, poznać tych, których nie miałam dotychczas okazji napotkać na swej drodze; odświeżyć kontakty z tymi, którzy podobnie jak nigdy na nic nie mają czasu - razem jakoś damy radę. Chcę poczuć wiosnę i to co z sobą niesie wszystkimi zmysłami. To czas dobrych początków - muszę tak myśleć, bo po co iść w cieniu, kiedy za rokiem czeka słońce. Trzeba tylko dokończyć kilka spraw i będzie idealnie. Bo to jak jest zależy tylko od nas, nikt za nas nie złoży parasola, byśmy mogli zobaczyć niebo, nikt nie podejmie trudnych decyzji, nikt życia za nas nie przeżyje. To nasza działka i nasze szczęście...

Rozpoczęliście już swoje wiosenne porządki? Znaleźliście świeżą trawę, nowe liście na drzewach i potęgę słońca za oknem? Jeśli nie, nie macie na co czekać! Bo wiosna skończy się szybciej niż nam się wydaje. Wykorzystajcie tą okazję! To jest Wasz czas...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TOP