Parę dni temu skończyliśmy pół roczku! Jeej :D Mamy więc za sobą półroczne doświadczenia w spędzaniu czasu, zabawach i zabawkach, które nam przez ten czas towarzyszyły. Przy pierwszym dziecku, tak naprawdę, człowiek uczy się wszystkiego. Coś tam przeczyta, coś mu się wydaje, ale to bobas pokazuje nam co mu się podoba i w jakim kierunku podążać. Nie jestem zwolennikiem niezliczonej ilości zabawek - trochę ich mamy i większość trafiła do nas z rąk rodzinnych darczyńców, ale jak wszędzie i tutaj sprawdza się zasada, że proste formy są najlepsze. My wydamy stówę na świetną zabawkę, a okazuje się, że najlepszy jest kocyk, albo własna stopa.
# IV TRYMESTR
Czyli pierwsze trzy miesiące dziecka. Najczęściej już w ciąży zaopatrujemy się w zabawki, które wydają nam się potrzebne, jednak okazuje się, że przez te pierwsze miesiące są one absolutnie zbędne. Nie oznacza to jednak, że w tym czasie dziecko tylko śpi, je i robi kupy, ponieważ zaczyna poznawać świat i jest go ciekawe. To o czym zdecydowanie należy jednak pamiętać to ograniczenie bodźców do minimum.
MAMA I TATA - najlepsze zabawki
Dla takiego malucha najlepszą i najprzyjemniejsza formą rozrywki jest czas spędzony z rodzicami - przytulanie, całowanie, śpiewanie... Przez pierwsze tygodnie nie potrzeba im do szczęścia niczego innego i trzeba ten czas wykorzystać do maksimum, by dziecko czuło się bezpiecznie i uczyło się zainteresowania innymi aspektami swojego małego życia. Pamiętajmy jednak, że te bliskości muszą być bardzo delikatne, to jeszcze nie etap na gilgotki i głośne buziaki - musimy wykrzesać z siebie największe możliwe pokłady miłości, czułości i delikatności. My słuchaliśmy też dużo muzyki klasycznej, zwłaszcza tej, którą ja słuchałam w czasie ciąży - działała bardzo uspokajająco i zdecydowanie pomagała w zasypianiu.
SZUMY i ŚWIATEŁKA
Pierwszą zabawką, którą znają chyba wszyscy rodzice i która według mnie jest jednym z lepszych produktów na rynku dla maluchów to oczywiście Szumiś. Jest to miś wyjątkowy - poza tym, że świetnie wygląda to, jak sama nazwa wskazuje, szumi. Są to dźwięki odzwierciedlające odgłosy, które bobas słyszy w brzuchu mamy. Jego wielką zaletą jest mobilność - można go zabrać ze sobą wszędzie i tym samym dziecko przywiązuje się do zabawki i czuje się z nią dobrze. Niektórym się nie sprawdza, jednak my chwalimy ją sobie bardzo i służy nam nieprzerwanie przez cały czas, głównie do porannej drzemki w naszym łóżku i spania poza domem.
Poza Szumisiem jest wiele dostępnych na rynku zabawek z podobną funkcją. Dostaliśmy jakiś czas temu szumiący projektor (zdj.) od Fisher-Price, który ma trzy opcje melodyjne - szum fal, delikatny szum morza i piosenki. Poza tym ma dwie funkcje świetlne, jedną jest projektor górny, który rzuca kolorowe, poruszające się światełka na ścianę, a drugą, świecące akwarium z pływającymi rybkami, które sprawdza się jako nocna lampka u większego dziecka. Bobas zaczyna dostrzegać otaczający go świat ok. 1 miesiąca życia. Nie jest w stanie zainteresować się nim tak, jak parę miesięcy później, ale zaczyna już to widzieć. W tym czasie poza owymi dwoma zabawkami korzystaliśmy jeszcze z wiszących kolorowych przedmiotów. Zrobiłam konstrukcję z pluszowych warzyw zakupionych w IKEA na lampie, pod którą kładłam Lilę w przenośnym kojcu. Oczywiście lampa nie była skierowana bezpośrednim światłem na dziecko, a w bok, ale poruszające się warzywa robiły ciekawą grę światła i cieni, która bardzo jej się podobała. Dodatkowo w łóżeczku miała karuzelkę DIY z delikatnymi owadami, które obserwowała z zaciekawieniem w ciągu tych trzech miesięcy. Wiązałam również z sobą wielokolorowe atłasowe wstążki zostawiając długie sznureczki i wieszałam w miejscach, gdzie leżała np. na bujaczku. Wystarczyło lekko ich dotknąć, by się poruszały, co zdecydowanie przykuwało jej uwagę. Od drugiego miesiąca oglądaliśmy też książeczki kontrastowe, ponieważ przez ten czas dziecko najlepiej widzi wzory czarno-białe, ale o tym w innym poście :)
I w zasadzie na tym kończą się zabawy i zabawki w ciągu pierwszych trzech miesięcy. Dużo całowania, przytulania i śpiewania oraz delikatne wprowadzanie bodźców dźwiękowych i wzrokowych. Przechodzimy więc do kolejnego etapu: 4-6 miesiąc życia bobasa.
# OD 4 DO 6 MIESIĄCA
Od 4. miesiąca bobas zaczyna być coraz bardziej aktywny i większa ilość rzeczy go interesuje. Pojawiają się też umiejętności chwytania przedmiotów, wkładania do buzi, zaczyna dostrzegać swoje ręce, dwa miesiące później pozna stopy i wymaga od nas coraz więcej uwagi i kreatywności w spędzaniu czasu. Śpi również coraz mniej i jest aktywne od jednej do trzech godzin, między drzemkami - jest więc co robić :) Teoretycznie są siatki centylowe i ogólne założenie co i kiedy dziecko powinno zacząć robić. W 90% się one sprawdzają, jednak sugerowanie się tymi informacjami powinno być bardziej kontrolne, aniżeli wiążące. Każde dziecko rozwija się inaczej i nie da się sztywno pilnować, że na tej zabawce jest napisany wiek 4 miesięcy, a ta to dopiero o 6. Wiadomo, że nie kupujemy takiemu maluchowi klocków dla roczniaka, ale różnica kilku miesięcy jest bardzo umowna. Są rzeczy dla półrocznego dziecka, które my używamy już od czwartego, a te przeznaczone do odpowwiedniego wieku w ogóle się nie sprawdziły. A oto czym bawiliśmy się przez te 3 miesiące:
ZABAWKI SENSORYCZNE
Wybór tych zabawek jest tak ogrommy, począwszy od takich kupowanych w sklepach, bo te szyte ręcznie w wielu fajnych sklepach polskich producentów, że naprawdę można oszaleć! My w zasadzie skupiliśmy się dwóch markach, bo jakoś intuicyjnie właśnie te wybieraliśmy lub dostawaliśmy. Pierwsza z nich to Lamaze - marka , którą uwielbiam! Mają tak fajne wzory, kolory i rozwiązania, że naprawdę dziecko jest zachwycone. Nie są to tanie rzeczy, ale zdecydowanie warto zaopatrzyć się w kilka pozycji. Rozwijają i edukują fakturą materiałów, doszytymi gadżetami, dla starszych dzieci są takie, gdzie coś trzeba wsadzić, wyciągnąć, pociągnąć, by wibrowało... Jednym słowem bardzo solidne i dobre zabawki. Na zdjęciach trzy ulubione:
1) (zdjęcie u góry) świetna zabawka, dla dzieci siedzących (samodzielnie lub na kolanach rodziców) przy stole lub w krzesełku. Przyklejana do blatu - dla dziecka zajmująca zabawa, dla nas chwila odpoczynku, by móc zjeść w restauracji lub porozmawiać podczas wizyty u kogoś
2) przytulanka (zdj. 2) - którą uwielbiała przez jakieś dwa miesiące, ale jednak. Jest fajną sprawą dla maluchów, które mają jeszcze problem, by chwycić pewnie twarde rzeczy i dużo prościej jest im złapać materiał, z którego jest wykonana. Dodatkowo ma sensoryczne elementy w postaci szeleszczących uszków i różnych rodzajów materiałów
3) sensoryczne kombo (zdj. 3) - ze wszystkich, które mamy ta przypadła jej do gustu najbardziej; wiele elementów, różne materiały, wiele rodzajów szeleszczeń, piszczenie i twarde kółka do gryzienia.
Bardzo fajne i w bardziej przystępnej cenie, zabawki sensoryczne, ma również Canpol-Babies - nie na takim wypasie jak Lamaze, ale równie fajne i dostępne w większej ilości miejsc. Celowo nie umieściłam tutaj pozycji maty edukacyjnej, ponieważ ona sama w sobie nie do końca się nam sprawdziła. Istotnym elementem był jedynie pałąk, do którego przywieszałam wyżej opisane zabawki sensoryczne. Kiedy potrzebowała więc więcej miejsca do turlania się, wykorzystaliśmy sam pałąk, przymocowany do regału, przy którym leżakuje, by tam wisiały owe zabawki.
Jeśli macie zdolności do szycia, albo kogoś z takimi zdolnościami w rodzinie, czy znajomych, można zabawkę sensoryczną zrobić samemu, z dostosowaniem do konkretnych zainteresowań dziecka. Poniżej przykład takowej uszytej prze siostrę/ciocię. Całość jest szeleszcząca, wykonana z bawełny, polaru minky i włochatych kuleczek. Dodatkowo białe kropki na czarnym tle przykuwają uwagę dziecka, podobnie jak mocny żółty kolor.
GRYZAKI i ZABAWKI MANUALNE
Jako przyszła mama byłam przekonana, że gryzaki dzieci lubią "mamlać" od pierwszych miesięcy, jednak potrzeba ta następuje dopiero w momencie, po pierwsze, pojawiającej się potrzeby wkładania wszystkiego do buzi, po drugie, początków ząbkowania, kiedy to dziecko zaczynają swędzieć dziąsła. No i musi mieć już zdolność chwycenia zabawki do ręki. Oto kilka ulubionych zabawek gryząco-manualnych od Lilii:
1) kulka - Oball - świetnie rozwija manualnie, ponieważ krawędzie są cienkie i dziecko bez problemu chwyci sobie w mało wyćwiczoną rączkę; lekka frustracja pojawia się w momencie chęci jej pochłonięcia w ustach, ale szybko mija i bardzo lubi tą zabawkę
2) żelowy gryzak - Canpol-Babies - niezbędnik przy ząbkowaniu - miękki i łagodzący swędzenia z możliwością schłodzenia w lodówce, co daje jeszcze większą ulgę
3) małpka (ubot) - Canpol-Babies - jak ją pieszczotliwie nazywam - kształt idealny do chwycenia w rączce; dodatkowo, nie wiedząc czemu, na jej piszczenie reaguje śmiechem, nawet w najgorszym humorze
4) śliniak z gryzakiem - Lullalove - jeden z lepszych patentów dla maluchów; drewniany, bądź z tworzywa, gryzak przyczepiony do śliniaka; nie ma obawy, że spadnie na podłogę, albo gdzieś się zapodzieje i bobas zawsze ma go pod ręką
5) gryzak z materiałem - Cuddly Zoo - idealna zabawka na początki gryzakowania, kiedy jeszcze dziecko nie potrafi mocno chwycić drewnianego elementu i dużo prościej jest mu sobie z takim gryzakiem poradzić; materiał bez problemu można wyprać, a drewniany gryzak wyczyścić
6) termofor z pestek wiśni - MediPartners - zakupiony na ewentualne kolki i do masażu, okazał się ciekawą zabawką dla bobasa; pestki wewnątrz materiału szeleszczą, mają intrygującą fakturę i ułatwiają chwycenie w małej rączce
LAMPKI
Dzieci uwielbiają światełka: projektory, latarki, zabawy cieniami, żarówki imprezowe i te zwykłe. Przygotowując kąpiel Lila zawsze ma przewijak kładziony na stole, nad którym wiszą przyciemniane żarówki. Zapalenie jednej z nich oznacza poprawę nawet najgorszego humoru. Co do lampek to ma kącik z matą do zabaw, gdzie niestety nie posiadamy żadnego gniazdka, a przydałoby się oświetlenie. Zakupiłam, więc widoczne na zdjęciu lampki na baterie dostępne w IKEA. Są to tzw. lampki-wstańki, które bujają się na wszystkie strony nie wywracając się. Lila uwielbia na nie patrzeć oraz bujać, przez co światełka są ciekawsze.
ZABAWKI INTERAKTYWNE
Teoretycznie zabawki interaktywne są przeznaczone dla dzieci od 6. miesiąca życia, jednak u nas pojawiły się wcześniej i sprawdzają się bardzo dobrze:
1) hula-kula - Vtech.Trefl - urządzenie przeznaczone do nauki raczkowania, ale poza kręceniem się w kółko śpiewa i świeci, przy naciskaniu kolejnych przycisków; zawsze jest pierwszą zabawką, do której Lila pełza na macie - zabawa bez śpiewów pani z kulki to nie zabawa ;)
2) książeczka z wierszykami - Fisher-Price - również od 6. miesiąca, ale pokusiłam się wcześniej i zdecydowanie jej się podoba; książeczka śpiewa kilka piosene, mówi co znajduje się na obrazkach i świeci; zabieramy ją zawsze z sobą wychodząc z domu na dłużej, ponieważ bawi się nią w foteliku lub siedząc z kimś na kolanach
3) pies :) - nie ma podlinkowania, ale przy nim wysiadają wszystkie zabawki; niebawem wpis o życiu niemowlaka z psem pod jednym dachem; zainteresowanie Lilii jego jestestwem jest wyższe od jakiejkolwiek zabawki; czasem kradnie jej coś z maty lub leży ramię w ramię liżąc po główce; ona nie pozostaje mu dłużna szarpiąc za uszy lub wkładając palec do oka, ale pies przyjmuje to godnie i dogaduję się świetnie
PROSTE FORMY SĄ NAJLEPSZE
Tak jak napisałam na początku, czasem nawet najlepsze zabawki nie będą tak interesujące, jak to co w danym momencie odkryje nasze dziecko lub my sami, szukając nowych form zabawy. Oto kilka z nich, które miały zupełnie inne zastosowanie, a okazały się świetnymi zabawkami:
1) pufy - Cuddly Zoo - zakupiłam jako wyposażenie pokoju i pomocnik w przyszłych pierwszych krokach; w dwóch rozmiarach: dorosłym i dziecięcym; wykonane z bawełny, polaru minky i wypełnione styropianowym granulatem; mniejszy egzemplarz okazał się idealną zabawką do łapania, przerzucania z jednej strony ciała na drugą i zakrywania sobie twarzy - Lila uwielbia mieć coś na twarzy i zabawy, kiedy coś się na niej pojawia. Lubi bawić się sama oraz z nami, kiedy łapie spadającą z góry pufę
2) pieluchy - IKEA - są najlepszą zabawą na siedząco, leżąco i przede wszystkim do wspólnych zabaw, w a kuku. Narzucam na nią pieluchę, a ona się z niej wygrzebuje i cieszy jak szalona. Najlepsza zabawa jak dotąd :)
3) Niby to zabawki, ale kąpielowe (poza wieżą) + plastikowe kubeczki. Rewelacyjna zabawa w rzucanie i zrzucanie, a kąpielowe kostki, rewelacyjne do gryzienia, oczywiście, jak wszystko w tym wieku.
# ZABAWY Z RODZICAMI
Zabawy z rodzicami w tym wieku (jak i chyba w każdym innym) są najlepszą formą aktywności dzieci. Budujemy więź, świetnie się bawimy i tak naprawę jedni od drugich się uczymy. Poza zabawkowymi rekwizytami największym potencjałem jesteśmy my sami. W zasadzie nie potrzeba wiele, wystarczy wydawać do dziecka dziwne dźwięki, by świetnie się bawiło. Najważniejszy jest nasz uśmiech od ucha do ucha i żywe zainteresowanie maluchem. Dwa pomysły opisałam powyżej, a oto kilka dodatkowych, kiedy Lila cieszy się szalona:
1) tańce - chyba każde dziecko uwielbia tańczyć z kimś: noszone na rękach, włożone w chustę/nosidło, ale równie zabawne jest kiedy my tańczymy w żywym kontakcie z dzieckiem, a ono leży lub siedzi obok. Więcej na temat napisałam TUTAJ
2) lustro - mamy w mieszkaniu sporo luster (myk na optyczne powiększenie przestrzeni :)); przy jednym z nich, wielkim na całą ścianę Lila ma swój zabawowy kącik - patrzy w niego bardzo często, obserwując co dzieje się w mieszkaniu, bo tam zakres widzenia ma większy; dodatkowo uwielbia zabawy ze swoją lustrzaną siostrą, kiedy na rękach bawimy się w samoloty, śpiewamy lub tańczymy
3) przytulaski, całuski, gilgotki, szeptaski - tutaj każdy ma swój system, który najbardziej bawi bobasa, ale chyba nie ma dzieci, które nie lubiły takich zabaw z rodzicami; a szeptanie do ucha jest najlepszym uspokajaczem na niemowlęcy bunt i spokój gwarantowany
4) śpiewańce - dzieci uwielbiają śpiew na żywo, a najlepsze są piosenki, w których trzeba coś robić: skakać, latać, naśladować jakieś ruchy; w planach mam tekst o takich piosenkach, ale to za czas jakiś
5) przewijak - bardzo często największe niemowlęce dramaty odbywają się podczas przebierania i ubierania; od początku starałam się, więc z przewijaka zrobić przyjazne miejsce; zawsze przy przebieraniu puszczam jej piosenki z opisanego wyżej projektora i mamy rytuał zabawy z pieluchą w a kuku, śpiewania piosenek, czy całusy i gilgotki; efekt: uwielbia to miejsce i najszybciej się na nim uspokaja, no i bardzo lubi się przebierać oraz ubierać; działa!
6) rozmowy o świecie - tutaj może się tak nie chichra, ale jest żywo zainteresowana i chłonie co do niej mówią każdym fragmentem ciała; wkładamy się w chustę/nosidło i robimy codziennie czynności - zawsze mówię co w danej chwili robię: odsuwam rolety (odsłaniam świat), wieszam pranie, robię obiad, myję butelki, maluję się... mogę robić z nią niemal wszystko, a ona bardzo lubi w ten sposób poznawać świat
7) zabawy na piłce - z uporem maniaka o niej piszę, ale jest, jednym słowem, rewelacyjna :) więcej na ten temat TUTAJ
Pomysłów na własne sposoby spędzania czasu z dzieckiem jest nieograniczenie wiele - trzeba tylko obserwować co mu się podoba i myśleć nieszablonowo, bo dziecko to zupełnie inny świat, aniżeli to, co dotychczas mieliśmy w głowie.
# PAKIET WYJAZDOWY
W zasadzie można zabrać coś z pozycji opisanych powyżej, ale czasem zdarza się wychodzić w biegu, dobrze więc mieć coś co zawsze będzie na miejscu:
1) zabawka do fotelika - Canpol-Babies - jest ich na rynku mnóstwo; my mamy kręciołka, który zawiesza się na pałąk fotelika i można się bawić również, gdy jest ściągnięta, ponieważ jest miękką zabawką sensoryczną, którą łatwo można wyprać
2) panel samochodowy - Taf Toys - świetna spraw, gdy często jeździ się samochodem; my jeździmy dwoma, więc posiadamy dwa takie gadżety: jeden jedynie sensoryczny, z wiszącymi szeleszczącymi robalami, lusterkiem i panelem na stópki; drugi, bardziej zaawansowany również z zabawkami oraz świecącymi oczami sowy i wbudowanym mechanizmem grającym z piosenkami na dzień i do spania - kupiłam go głównie przez świecący element, ponieważ w jednym samochodzie nie mamy z tyłu lampki i Lila często denerwowała się, kiedy nic nie widziała. Zdecydowanie ułatwiają podróż, ponieważ dziecko zajmuje się zabawką, a świecące oczy działają trochę hipnotycznie
No to BAWMY SIĘ! :)
Podoba mi się to, co napisałaś o pierwszych tygodniach życia dziecka- że nie potrzebuje zabawek,tylko kontaktu z rodzicami. O tym, niestety, często zapomina się w ferworze codziennego życia.Wielu rodziców wychodzi z mylnego założenia, że jak wykupią pół "Smyka" to dziecko będzie szczęśliwe.Zapominają, że najlepszą inwestycją w szczęście dziecka jest czas i zainteresowanie, wspólne zabawy i wspólny śmiech. Oczywiście na razie mogę pisać tylko i wyłącznie w teorii, ale tak się składa, że za 2 tygodnie wpadają do nas znajomi z córką (starszą już dziewczynką,3-letnią)... Ona jest bardzo żywym dzieckiem, które nie usiedzi na miejscu przez 2 minuty,a u nas w domu ze świecą szukać chociaż jednej zabawki, bo niby skąd;p Ale ten wpis zainspirował mnie do wymyślenia dla niej kreatywnych zabaw, które nie wymagają wielu rekwizytów.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że do czegoś się przyda :) Wszystko wychodzi w praniu i moje wyobrażenie bez dziecka nijak się mają do rzeczywistości z dzieckiem. O trzylatkach napiszę pewnie za trzy lata :D Ale kreatywność i obecność rodziców to zdecydowanie podstawa - zabawki są daleko daleko w tyle... Powodzenia w wymyślaniu zabaw ;)
Usuń