Lubię zimę, ale w górach, gdzie można pojechać, popodziwiać, na nartach poszusować i wrócić do cieplejszej rzeczywistości. Niby tęskno mi za śniegiem w święta, albo kiedy ochota na sanki przychodzi, nie mniej zima nie jest moją ulubioną porą roku. Dla dzieci śnieg i zima to wielka frajda, ale raczej dla tych, którzy o własnych siłach potrafią z dobrodziejstw tej pory roku korzystać. A jak wygląda zima z czteromiesięcznym maluchem? Ciężko, grubo i ciasno. Ilość ekwipunku koniecznego do zabrania się zwiększa, podobnie, jak ilość ubrań i tym samym masa bobasa. I nawet jeśli bardzo się staramy zawsze pojawia się pytanie, czy nie ubrane za cienko, czy się nie przegrzeje, czy go nie przewieje? Moja pedantyczna natura nie pozwoliła mi wkroczyć z nowym, małym człowiekiem w ten okres bez przygotowania, długo szukałam odpowiednich gadżetów, które pozwolą mi tą zimę ciepło i bezkonfliktowo przetrwać. Mam nadzieję, że informacje te przydadzą się jakimś strapionym zimą rodzicom, którzy oprócz ciekawych rozwiązać, zwracają uwagę na jakość i cenę ;)
Niejednokrotnie przekonałam się w życiu, że pozorne oszczędności na cenie najczęściej okazują się wyjściem, jak Zabłocki na mydle. Kupujemy coś taniej, bo szkoda nam pieniędzy, a po paru miesiącach, czy nawet tygodniach i tak kupujemy tą droższą rzecz, ponieważ ta wcześniejsza się rozpadła. Przy dziecku takie wpadki są o wiele częstsze i miałam ich kilka na początku, co nauczyło mnie, że oszczędzenie nawet tych 100 zł na jakimś droższym produkcie, nijak się ma do konieczności ponownego zakupu. Nie mam zbyt wiele czasu na bieganie po sklepach i szukanie okazji, ale poszukuję ich w kilku swoich ulubionych sklepach stacjonarnych i zdecydowanej większości tych internetowych, w których mogę robić zakupy w środku nocy, gdy Lila już śpi, płacę mniej i jeszcze mi to do domu przywiozą. Nie wszystkie sklepy mają swoje markowe internetowe sklepy, dlatego równie często korzystam z Allegro. Na swoje wielkie szczęście mam jeszcze siostrę uwielbiająca rynek SH (czyli second handy, lumpeksy, szperaczki, czy jak to tam nazwiemy), który jest skarbnicą fajnych rzeczy za bardzo małe pieniądze - większość rzeczy, które mi kupowała za kilkanaście złotych, najczęsciej było jeszcze z metkami - zdecydowanie polecam. Zacznijmy, więc przygotowania bobasa do starcia z siarczystymi mrozami
# DO UBRANIA
W CZYM PO DOMU? Zdecydowanie w tej przestrzeni jestem zwolennikiem pajaców, głównie z tego względu, że są luźne, wygodne i nigdzie nie obciskające dziecka, ale również dlatego, że jest w nich ciepło, ponieważ nic bobasowi znikąd nie wychodzi. Odkąd zaczęło robić się chłodno w ciągu dnia nasze dziecię leżakuje sobie w takich oto polarowych pajacykach, a w nocy śpi w cienkich bawełnianych. Odkąd jednak mróz zszedł do -10 stopni wskakuje w te ciepłe pajacyki również w nocy. Oczywiście pod pajaca wkładamy bawełniany bodziak, głównie z tego względu, że polar jest materiałem sztucznym i zdecydowanie lepiej, kiedy mamy pod nim oddychającą bawełnę.
Moim ulubionym sklepem, gdzie kupiłam chyba wszystkie polarowe pajace jakie posiadam jest Tesco i ich marka F&F - zawsze wybieram takie, które akurat mają w promocji i tak za te trzy ostatnio zapłaciłam 60 zł (20 zł za sztukę). Zdarzyło mi się też kupić internetowo z SH, ale niestety polar po dłuższym użytkowaniu traci swoją miękkość i przytulność, więc te wolę akurat kupować nowe:
polarowe pajace: F&F, przecena, 20 zł sztuka
W CZYM DO LUDZI? Wygoda jest kwestią, którą cenię sobie ponad wszystko, zarówno u siebie, jak i u dziecka. Ubranie ma być praktyczne, wygodne, ale i ładne. Moda zawsze była małym małym konikiem i przełożyła się również na dziecko. U czteromiesięcznych maluchów jeszcze ciężko z jakimś wielkim ciuszkowym dizajnem, ale jest mnóstwo naprawdę fajnych ubranek, które nie są pajacami i bodziakami (choć te, niektóry, nie wyglądające jak piżama, również są niczego sobie) i które wcale nie muszą kosztować fortuny. A oto kilka pozycji, w które warto zaopatrzyć się zimą:
1) futrzane kamizelki - są niewielkie, świetnie pasują do cieńszych sweterków, czy bluzeczek i bez problemu zmieszczą się pod kurtkę, czy śpiworek
2) bambosze - butki dla takiego małego dziecko to nie lada wyzwanie. Oczywiście butów, sensu stricte nie potrzebuje, ale coś na te małe stopy ubrać trzeba (oczywiście jeśli nie wkładamy śpiworka); zdecydowanie najlepiej sprawdzają się miękkie, odrobinę za duże i na rzepy - dziecko w foteliku, wózku, czy nawet leżąc gdziekolwiek niemiłosiernie szybko i dużo przebiera nogami i zazwyczaj po paru sekundach buty są wszędzie, tylko nie tam, gdzie być powinny
3) skarpetki - z tegoż samego względu co powyżej zdecydowanie polecam długie skarpetki, przed, a nawet za kolano. Od urodzenia kupuję te same skarpetki z Tesco, które sprawdzają się rewelacyjnie - cienkie, prążkowane, bez uciskających gumek, które można zwinąć do samej kostki, albo naciągnąć bez problemu jak podkolanówki. Na takie chłody jak teraz - jeśli nie wkładamy bamboszy lub ubieramy śpiworek - zakładamy jeszcze ocieplane z grubszej frotki
ciemna kamizelka: Cool Club (w komplecie z tuniką) 25 zł
jasna kamizelka: GAP (SH) 5 zł
bambosze miękkie: Deichman 19 zł
bambosze usztywniane: Cool Club 19 zł
skarpetki cienkie: F&F (5 sztuk) 14 zł
skarpetki grubsze: F&F (3 sztuki) 10 zł
4) apaszki - śliniaczki - coś bez czego nie wyobrażam sobie funkcjonowania od jakiś dwóch miesięcy, kiedy zaczęło się notoryczne ślinienie. Apaszki zabezpieczają przed obślinieniem całej garderoby, a przy okazji chronią szyjkę przed zmarznięciem. Osobiście najbardziej polecam te z H&M, choć Tesco też oferuje całkiem przyzwoite, tylko z nieco grubszego materiału. Wychodząc z domu musimy brać co najmniej dwie w apaszki w zapasie, bo po parunastu minutach, niestety, nadają się do wykręcania.
5) czapki - towarzyszą one naszemu maluchowi od urodzenia do teraz nieustannie. Najpierw były cienkie bawełniane, później nieco grubsze, aż doszliśmy do tych wiązanych, ocieplających całą twarzyczkę. Zanim zrobiło się bardzo zimno chadzaliśmy w tych wełnianych, obszytych wewnątrz polarem, a od wielkich mrozów używamy wełnianej pilotki, z której jestem bardzo zadowolona - czapa jest super cieplutka, grzeje zarówno głowę, jak i policzki i szyjkę i do tego jest wodoodporna - jeden z lepszych zakupów zimowych, upolowany na wyprzedaży w H&M'ie za 10 zł :)
6) rękawiczki - niestety są przy tych zimnościach potrzebne. Dla takiego malucha oczywiście są bez palców i na sznurku, z ciepłego polarku. Przyznam szczerze, że miałam problem, żeby takowe znaleźć i wpadły mi w ręce dopiero w sklepie, do którego czasem zaglądam po sprzęt, czy zabawki
apaszki jednokolorowe: H&M (3 sztuki) 22 zł
apaszki wzorzyste: H&M (2 sztuki) 19 zł
czapka różowa: ZARA (SH) 15 zł
czapka kremowa: H&M 19 zł
czapka z futerkiem: H&M 10 zł
rękawiczki: FIDO 10 zł
7) ocieplane bluzy - (zdj. niebieska) moim zdaniem są dużo lepszą alternatywą dla tradycyjnych kurtek, ponieważ nie są tak grube i puchate. Kurteczek/bluz używamy głównie do przemieszczania się w foteliku samochodowym, a tam zbyt ciepłe ubranie nie jest wskazane, bo się dziecko spoci, bądź przegrzeje. Ta poniżej z zewnątrz ma materiał dresowy, a wewnątrz cała jest z ciepłego futerka
8) kamizele - w sytuacji, kiedy nie jest aż tak zimno, albo wkładamy się chustę bardzo dobrze się sprawdzają, zwłaszcza jeśli jedziemy np. do sklepu, gdzie jest zazwyczaj bardzo ciepło
9) cienkie kurteczki - ta różowa, poniżej bardzo fajnie nam się sprawdziła, kiedy wkładane było coś grubszego pod spód i w bluzie z futerkiem byłoby zdecydowanie za ciepło
10) futerka - przywiozła nam tokowe z Londynu babcia - sama chyba bym nie wpadła, by takie cuś kupić - ale przyznam szczerze, że bardzo fajnie nam się sprawdza, zwłaszcza do sukienek. Swoją drogą ciuszki, zarówno nowe jak i używane w UK można kupić za naprawdę śmieszne pieniądze
11) spodenki - na zimę zdecydowanie polecam spodenki i leginsy z grubego materiału dresowego, wewnątrz ciciatego niczym polarek. Bardzo fajnie sprawdzają się w chustach/nosidełkach, w miarę jeszcze przyzwoitych temperaturach
kurteczka różowa: BENETTON (SH) ok. 15 zł
bluza niebieska: Cool Club 30 zł
kamizela: F&F (SH) 5 zł
futerko: Early Days (UK) 20 zł
leginsy kolorowe: Cool Club 10 zł
spodnie dresowe: Cool Club 29 zł
leginsy czarne: H&M 19 zł
12) śpiworki - najprostsza forma na najcięższe mrozy. Te super grube zdecydowanie odradzam na wyjazd np. do sklepu, ponieważ nam się dziecko ugotuje. Te cieńsze świetnie sprawdzają się do chust/nosidełek, do których ciężko byłoby nam włożyć takiego napakowanego niedźwiedzia. Bardzo wygodna forma transportu małego człowieka, jednak nie zapominajmy, że jest mu tam naprawdę ciepło, więc zaraz po przybyciu do ciepłego miejsca, trzeba go stamtąd wydostać
śpiworek ciemny, gruby: Cherokee (SH) 10 zł
śpiworek jasny, cieńszy: Cool Club 60 zł
# DO OKRYCIA
Przyjemna zima to nie tylko ciepłe ubranka, ale również, a może i przede wszystkim wszelkiego rodzaju kocyki i otulaczki, które dają temu maluchowi, po pierwsze ciepło, a po drugie poczucie bezpieczeństwa. W tym temacie oczywiście też doświadczenie zrobiło swoje, ponieważ przed urodzeniem dziecka zaopatrywałam się - teraz już to wiem - w dziesiątki niepotrzebnych rzeczy. I tak na stanie mam kilka "zwykłych" kocyków, które po dwóch praniach nie nadają się już do niczego. Nie popełniajcie moich błędów - naprawdę lepiej kupić jeden porządny, bardzo dobry jakościowo, który będzie nam służył pewnie długie lata i tak naprawdę na tym większym wydatku zaoszczędzimy wiele:
1) kocyki i podusie domowe - nasza Lila urodziła się pod koniec sierpnia w największe upały stulecia, więc początkowo żadne kocyki potrzebne nam nie były. Później używałam bawełnianych, dzianinowych i bambusowych, ale żaden z nich nie sprostał ogrzaniu małego człowieka zimą. Zaopatrzyłam się więc w kocyk ze zdjęcia poniżej, z jednej strony z polarem Minky, z drugiej z bawełnianym materiałem. Nie są to tanie rzeczy, ale zdecydowanie warte swojej ceny: jakość - be zarzutu, piękne wzory i ważna, dla mnie osobiście rzecz, jest to produkcja polska i w 100% HM (hand made). Z racji tego, że mam szyjącą rodzinę i sporo takich rzeczy wychodzi spod maszyn mojej mamy i siostry dokładnie wiem ile kosztują te wszystkie materiały, a przede wszystkim czas, który trzeba na to poświęcić i wierzcie mi, że ceny zdecydowanie nie są przesadzone, a jakość warta tej ceny. W komplecie do kocyka dokupiłam również podusię, a Szumiś wpadł do zdjęcia na doczepkę :)
kocyk: Amaloo (HM), 75x105 cm, 139 zł
podusia: Amaloo (HM), 35 zł
2) do spania - kocyk stosujemy w użytku dziennym, natomiast do spania w łóżeczku używamy tradycyjnej pościeli. Zważywszy, że jestem miłośnikiem rozwiązań Ikei, właśnie tam zakupiłam pościel do spania - robiąc ten krok trzeba pamiętać, że Ikea ma swoją własną wymiarówkę, co oznacza, że jeśli zakupicie tam pościel, to tam też będziecie musieli kupowac poszewki, ponieważ żadne inne pasować nie będą. Tam też zaopatruję się w śpiworki do spania, które są zdecydowanie niezbędne przy spaniu w cienkich piżamkach
pościel: IKEA, wypełnienie, poduszka + kołdra, ok. 69 zł
śpiworek: IKEA, 59 zł
3) do spania, wózka i nie tylko - kolejny przykład świetnie wykonanej ręcznej roboty. Tego typu śpiworki można, podobnie jak i wcześniejsze kocyki, kupić w bardzo wielu internetowych sklepach. Poniższy śpiworek zakupiłam w sklepie CM Like a Bird i jestem bardzo zadowolona - świetnej jakości wodoodporny materiał, wszechobecny teraz Minky i niezwykle ciepłe i miękkie wypełnienie. Zważywszy na to, że przeznaczeniem śpiworka miał być wózek do kompletu dokupiłam antywstrząsową poduszkę, motylek i mufkę, która cudownie grzeje ręce pchacza wózka. Niestety Lila nie lubi jeździć w gondolce i spacerujemy zawsze w chuście, jednak zestaw pasuje również do wózka spacerowego (ma możliwość wycięcia dziur na pasy), który będziemy używać za jakiś czas. Jest też świetną alternatywą pościeli, zwłaszcza, kiedy dziecko bardzo się wierci - tutaj możemy go wsunąć w śpiworek, w którym na pewno nie zmarznie - jest miło, cieplutko i w sam raz na cudowne sny.
śpiworek: CM Like a Bird (HM)179 zł
poduszka motylek: CM Like a Bird (HM)39 zł
mufka: CM Like a Bird (HM) 59 zł
#W PODRÓŻY
To był największy problem w moich zimowych poszukiwaniach. O ile w gondolkach można dziecko zapakować po uszy i zawinąć dziesiątkami możliwych futerałów, o tyle w przypadku fotelika samochodowego pojawił się problem. Z gondolki korzystamy bardzo rzadko, bo Lila woli spacery w chuście i bardzo często przemieszczamy się samochodem. Znalazłam kocyki do fotelików, które można zainstalować pod pasy i przykryć dziecko - niestety, a może stety, nasz fotelik jest nierozbieralny i nie da się wypiąć pasów, by wcisnąć je w dziury w kocyku. Po wielu poszukiwaniach udało mi się znaleźć taki otóż:
1) śpiworek do fotelika - coś czego naszukałam się bardzo długo sprawdza się rewelacyjnie. Wcześniej z braku laku owijaliśmy Lilę kocykiem, który pałętał się wszędzie i po paru ruchach nogami lądował na podłodze. Na śpiworek trafiłam przez czysty przypadek na Allegro i zakupiłam od razu, ponieważ jego podłoże jest z otworami na pasy, które są dopasowywane na rzepy, nie trzeba więc owych pasów wyciągać (co jak pisałam wcześniej w naszym foteliku jest niemożliwe). Śpiworek z grubego, ocieplanego polaru ogrzewa nam podłoże, ma odpinany kaptur, przydatny raczej do noworodków i zapinaną na zamek górę. Bardzo dobry zakup, który z czystym sumieniem mogę polecić. Swoja drogą bardzo polecam sam fotelik, który ma daszek, zaciągany prawie do samego dziecka, co bardzo dobrze chroni je przed wiatrem
śpiworek: Gluck Baby, 119 zł
2) baldachim - bardzo proste w konstrukcji coś, co bez większego problemu można uszyć samemu. Wodoodporny materiał + Minky w odpowiedniej wielkości, z jednej strony z rzepami trzymający całość i wielkimi klamrami do zamontowania na pałąku fotelika. Zgodnie z zasadą proste formy sa najlepsze, tak jest i tutaj - rewelacyjnie sprawdza się w zimne dni, zwłaszcza w deszczu, czy przy dużym wietrze, co chroni bobasa wewnątrz fotelika. Z dodatkowym daszkiem i zamontowanym śpiworkiem, podróż do samochodu i z powrotem jest mu zdecydowanie nie straszna.
baldachim: Terefere (HM) 59 zł
3) kocyk - owy, który niestety nie pasuje do naszego fotelika, być może będzie pasować do waszego. Jest zdecydowanie cieńszy od śpiworka, ale bardzo miły i dobrej jakości. Ma kształt ręczniczka kąpielowego z kapturem, wielkości 95x95 cm. Mimo że do fotelika nie pasuje świetnie sprawdza się jako kocyk wyjazdowy, kiedy dziecko u kogoś zaśnie można go szczelnie opatulić w kocyk, jest mu miło i ciepło.
kocyk: Koala, 49 zł
.....................................................................
# CHUSTONOSZENIE
Zima i noszenie bobasa w niczym się nie wykluczają. Lila uwielbia się nosić o każdej porze dnia, nocy i roku. Przez co w odstawkę poszła w zasadzie całkowicie gondolka. Warunkiem noszenia w zimnie jest odpowiednie ubranie i siebie i dziecka. Przy temperaturze ok. 10 stopni powyżej zera polecam grube leginsy, bambosze, bodziak z krótkim rękawem, bluzę i bluze z futerkiem lub gruba kamizelę. I do jednego i do drugiego grubą czapę, bo jakby nie było głowa bobasa wystaje cała na zewnątrz. Jeśli jest zimniej zalecałabym w tym momencie już cieńszą wersję zimowego śpiworka. Samo ubranie dziecka jednak nie jest wystarczające, ponieważ trzeba je jeszcze zabezpieczyc od zewnątrz chusty/nosidełka i przy okazji odpowiednio grubo, ale i wygodnie ubrać siebie. Do tej pory korzystałam z bluz, typu oversize z ciepłym futerkiem, którą owijamy bobasa od zewnątrz, jak na zdjęciu przy tytule. Dobrze sprawdzają się też do tego celu poncho, tylko nie takie wkładane przez głowę, a rozcinane, którym możemy owinąć siebie i dziecko. Przy pojawiających się mrozach pojawił się problem z szyją (mą), ponieważ było mi w nią najnormalniej w świecie zimno, więc zaopatrzyłam się w komin, który musi być dość wąski, by bobas nie miał problemów z oddychaniem. System ten nie do końca mi przy tych mrozach odpowiadał, więc zaczęłam szukać czegoś dedykowanego chustonoszeniu - aktualne trzy propozycje do noszenia spisałam TUTAJ. Można również zakupić kurtki do noszenia, jednak koszt prawie 500 zł trochę mnie, na chwilę obecną, odstrasza.
bluza oversize z futerkiem: New Yorker, 89 zł
poncho rozcinane: C&A, 79 zł
komin: New Yorker, 69 zł
# ZIMO, PRZYBYWAJ!
Z takim wyposażeniem oczekiwanie na wiosnę będzie o wiele łatwiejsze i przyjemniejsze, bo jak mówią nie ma złej pogody, tylko złe ubrania. W przypadku dziecka ta zasada dotyczy jeszcze paru innych rzeczy... Zważywszy na to, ile posiadanie dziecka generuje kosztów, warto inwestować w dobrej jakości sprzęty i ubranka. Jak widać, te drugie można kupić za naprawdę niewielkie pieniądze, szukając okazji, wyprzedaży i produktów z drugiej ręki (bardzo często też nowych). W przypadku sprzętów, kocyków, czy przedmiotów, które są raczej mało popularne (jak bluzy do noszenia) z okazjami trochę gorzej, ale są to rzeczy, które naprawdę będą nam służyć latami. Jest to ważne zwłaszcza w przypadku, kiedy mamy w planach kolejne bobasy, mogące co nieco po rodzeństwie odziedziczyć. Większość z tych rzeczy można również zrobić/uszyć samemu, jeśli ktoś ma takie zdolności i z pewnością co nieco uda się w ten sposób zaoszczędzić. Jednak na pewno nie oszczędzajcie bobasom ciepłości w te mroźne dni, której najwięcej można dać wielkim przytulasem i buziakiem. Trzymajmy się ciepło :)
OZNACZENIA SKRÓTÓW I MAREK:
F&F - marka ubrań dla dzieci i dorosłych, dostępna w Tesco
Cool Club - marka ubrań, dostępna w Smyku
SH - second hand (ubrania z lumpeksów)
FIDO - sklep dziecięcy w Sosnowcu na ul. Kresowej 6
UK - marka niedostępna u nas, przywieziona z Wielkiej Brytani
Cherokee - marka kiedyś dostępna w Tesco
HM - hand made (rękodzieło)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz