Każdy miewa w życiu ciężkie chwile, z którymi na swój sposób trzeba sobie poradzić. Kiedy są to rzeczy wyjątkowo odbijające się na naszych dotychczasowych przyzwyczajeniach i stylu życiu trzeba na nowo zorganizować własną przestrzeń i odnaleźć to "coś", co odeszło wraz z niespodziewanymi zmianami. Jak jednak tego dokonać i gdzie szukać, skoro utknęliśmy w miejscu, z którego nie widać wyjścia?
# MOTYWACJA
Jest czymś co pcha nas do działania i pozwala zmierzyć się z wyzwaniami, które sami przed sobą stawiamy. Co jednak, kiedy cele zostały postawione i działać trzeba, a nie ma na ich dalszą realizację ani siły, ani chęci? Zdecydowanie nie jest łatwo, kiedy stajemy na rozdrożu dróg, na którym nie wybieramy kierunku, ale zastanawiamy skąd wziąć siły, by iść gdziekolwiek... ruszyć z miejsca i zacząć ponownie działać.
Chyba każdy z nas, kiedyś w takim miejscu się znajdował, a powody, żeby się tam znaleźć są przeróżne. Pytanie jednak, jak ruszyć i wpaść z powrotem do rozpędzonego pociągu zwanego życiem... Najważniejsze to określić powód, dla którego w takim stanie się znajdujemy i znaleźć odpowiednie dla niego rozwiązanie, a powodów może być mnóstwo:
- przeżyć, przepłakać, ruszyć naprzód... - wydarzenie tragiczne, tudzież traumatyczne trwa zazwyczaj moment, ułamek sekundy, w którym się o czymś dowiadujemy, a później godziny, dni, tygodnie, w których musimy się z tym mierzyć: śmierć bliskiej osoby, nieuleczalna choroba, wypadek samochodowy, pożar w mieszkaniu, stracenie dobytku... takich sytuacji jest nieskończenie wiele i każdy choć raz w takiej sytuacji się znalazł. Teoretycznie najbardziej optymalnym rozwiązaniem, by się odnaleźć na nowo i zacząć działać jest czas. Każdy jednak tego czasu potrzebuje w innej ilości - niektórym wystarczy tydzień, innymi kilka miesięcy, a jeszcze innym rok. I jak tu żyć w społeczeństwie, rodzinie, pracy, kiedy nie mamy ochoty nawet wyściubić nosa za drzwi mieszkania. Nie jest to proste, a powiedziałabym nawet, że jest to cholernie trudne i zdecydowanie łatwiej przez to przejść jeśli ma się wsparcie kogokolwiek, a najbliższe chyba są tych, którzy przeżyli coś podobnego - nie bez powodu niemal na każdy możliwy tragiczny temat powstają grupy wsparcia - osobiście nigdy z nich nie korzystałam, ale jestem w stanie zrozumieć, dlaczego niektórzy wybierają takie miejsca - najgorzej to pozostać w swojej tragedii samemu... Komfort czasu, jest bezcenny, choć niestety nie można wyłączyć się ze społeczeństwa - praca nie poczeka, rachunki same się nie zapłacą, pies sam nie wyjdzie na dwór... W takich momentach warto zastanowić się dokąd tak naprawdę ten czas nas prowadzi? Czy poza uporaniem się z własnymi przemyśleniami i egzystencjalizmem tego świata w czymś nam pomoże? Czy osoba, za którą tęsknimy chciałaby widzieć nas w takim stanie; czy nasze zamknięcie i łkanie do poduszki pomoże w chorobie; czy szybciej odzyskamy stracone "dobro" jeśli nic nie będziemy w tym kierunku robić (?) Niestety jest wręcz odwrotnie! Donikąd nas do nie zaprowadzi i w niczym nie pomoże - nie wróci czasu, ani nie pomoże odzyskać straconego. Zbierzmy się więc w sobie, szukajmy spokoju i przemyśleń na spacerze w wiosennym wietrze i kapiącym słońcu; szukajmy większego sensu tego co nas spotyka i tego dokąd zmierzamy; zwolnijmy odrobinę, ale nie zatrzymujmy się, ponieważ doprowadzi nas to do jeszcze większej katastrofy. To wydarzenie i tak zawsze będzie z nami, do końca swych dni będziemy wracać do niego myślami i zastanawiać się jak wyglądało by nasze życiu, gdyby potoczyło się inaczej. Nie wiemy tego i nigdy się nie dowiemy, dlatego czerpmy z tego co mamy, bo nawet jeśli jej nie widać to motywacja do działania czai się niemal wszędzie...
- pieniądze zawsze się znajdą - żyjemy w kraju i w czasach, gdzie niemal każdy żyje na kredyt, ponieważ zarobki nie wystarczają na zapewnienie sobie wszystkiego, czego potrzebujemy, albo po prostu chcemy. Brak pieniędzy jest straszną sytuacją - jest to w naszym społeczeństwie zazwyczaj temat tabu, jeśli nie masz pieniędzy jesteś nieudacznikiem i spadasz na dno społecznej hierarchii. Ciekawe, czy kiedyś się to zmieni, czy przyjdzie jeszcze czas, kiedy będziemy patrzeć na siebie przez pryzmat naszego człowieczeństwa, a nie zasobności portfela. To pokutujące przeświadczenie bardzo często spycha ludzi w coraz większe ubóstwo, ponieważ nie są w stanie znieść presji społecznej. Są jednak ludzie, dla których jest to sytuacja motywująca. ponieważ pieniądze zawsze się znajdą... Zawsze żyłam w takim przeświadczeniu i zawsze się ta teoria sprawdzała. Nie raz miałam przerażenie w oczach patrząc na konto i zastanawiając się jak przeżyjemy następny miesiąc, ale zawsze w takim momencie pojawiała się alternatywa, która pozwalała wyjść na prostą. Miesiące bojów finansowych o spełnienie marzeń i otworzenie własnego biznesu pokazały mi, że nie ma rzeczy niemożliwych i dopóki mamy zdrowie i siły, dopóty wszystko jest możliwe. Znam to uczucie wbicia w fotel, kiedy dowiaduję się ile pilnie potrzebuję pieniędzy, ale czy zostanie w tym fotelu w czymś mi pomoże? Czy jedynie pogłębi ową sytuację? Niestety, bądź stedy, aby gdzieś dojść trzeba się ruszyć, bo góra do Mahometa to przychodzi tylko w legendach i wierzeniach.
- to tylko chwilowe - mnóstwo demotywujących sytuacji pojawia się na co dzień, jednak większość jest chwilowa, ponieważ tylko jedna "życiowa" sytuacja jest wieczna, ale wtedy już nie będziemy musieli się niczym przejmować. Nawet jeśli dowiedzieliśmy się o ciężkiej chorobie - musimy walczyć i próbować wszystkich możliwych metod leczenia; jeśli podczas ciąży przybyło nam kilkadziesiąt kilogramów i nie możemy się ruszać - musimy przetrwać i zrzucić je po pojawieniu się malucha na świecie; jeśli przez tydzień mamy migrenę i leżymy w łóżku - musimy to przespać, bo każda migrena kiedyś mija; jeśli nie mamy na zapłacenie rachunków - pogadajmy, pożyczmy, zróbmy cokolwiek, żeby nie wpadać w większe długi... Każde nieszczęście jest tylko chwilowe, każda sytuacja wymaga rozwagi i znalezienia rozwiązania i nie zapominania, że nie ma rzeczy niemożliwych i każdy jest kowalem własnego losu. Nawet jeśli los zabrał nam kogoś ważnego i bliskiego my musimy działać dalej, bo jaki sens, byłby wtedy w jego odejściu...
I pamiętajmy, by nie opłakiwać czasu, który został nam zabrany,
a dziękować za ten, który był nam dany...
# SENS
Czasem, a nawet często nie warto zastanawiać się nad sensownością pewnych wydarzeń, sytuacji, czy czyiś decyzji, ponieważ najnormalniej w świecie go tam nie ma. Gdyby każdy miał żyć z sensem życie byłoby po prostu nudne, Najgorsze to jednak stracić sens dla własnych decyzji, postępowania, czy życia... I chyba każdy odkąd tylko zaczął pojmować swoje istnienie zastanawia się nas jego sensem. Ci, którym te myśli nie dają spokoju szukają odpowiedzi w filozofii, religii, czy naturze. Ci, którzy mają to gdzieś napierają bezmyślnie przez życie dostosowując się do norm i konwenansów, którym nie mają nic do powiedzenia. Większość jednak jest gdzieś pomiędzy wyższą ideą, absurdalnymi zasadami i przepisami, a ostateczna odpowiedzią. Bo teoretycznie jaki sens leczyć się dalej, kiedy wyniki coraz gorsze; jaki sens szukania nowych rozwiązań w biznesie, skoro cały czas brakuje na coś pieniędzy; jaki sens ćwiczeń co rano, skoro na starość i tak będziemy pomarszczeni i mało ruchliwi; jaki sens wstawania z łóżka rano, skoro i tak trzeba będzie się tam położyć???
Odpowiedź jest jedna - ponieważ robimy to dla siebie, ponieważ po to jesteśmy tu i teraz, żeby żyć, dobrze, godnie, szczęśliwie, mimo że w większości czasu bezsensownie. Nie sposób szukać sensu i odpowiedzi na wszystkie pytanie, ponieważ zazwyczaj ich nie znajdziemy, albo może szukajmy jeśli sprawia nam to radochę, ale nie zapominajmy o życiu, takim po prostu, mimo wszystko...
Ostatnio sensu widzę bardzo niewiele, jakby gdzieś się spakował i wyjechał na urlop - sens życia, sens zdrowego odżywiania, sens remontowania, sens prowadzenia firmy... nie ma, zniknął, ulotnił się, przepadł... zabrał z sobą tą nieszczęsną motywację i pewnie gdzieś się teraz razem dobrze bawią. A ja zostałam, zostawiona sama sobie i zmuszona do czegoś na co nie mam ochoty. Niestety takie jest życie - czasem piękne i szczęśliwe, czasem wredne i brutalne, czasem dające nam śmiech od ucha do ucha, a czasem morze łez...
"...bo w życiu piękne są tylko chwile",
ale dziwnym trafem o nic nie walczymy tak bardzo, jak o życie
# PRIORYTETY
Straszne słowo, straszne wybory i straszne konsekwencje. Bo skąd w zasadzie mamy wiedzieć, jak je wybrać, posegregować i wprowadzać w życie. Dopóki żyjemy dla siebie samych wszystko jest w porządku, ale kiedy żyjemy w rodzinie i wśród przyjaciół (a chyba większość tak ma) zaczyna się problem. W zasadzie to życiowe priorytety kręcą się wokół kilku kluczowych słów:
RODZINA
KARIERA
PIENIĄDZE
ZDROWIE
CZAS
Rodzina to bardzo potężne słowo i dla każdego znaczy co innego; dla jednych to żona/mąż/partner, niektórym dochodzi dziecko, większość ma jeszcze rodziców, rodzeństwo, dziadków; dla innych rodziną jest pupil, albo stadko pupili - każda rodzina jest ważna, ale najważniejsze jest to jakie mamy z nimi relacje i ile tak naprawdę poświęcamy im czasu. Bo to, że ich mamy to jedno, ale to jaką rolę pełnią w naszym życiu to zupełnie odrębna sprawa. Większość odpowie, że rodzina jest najważniejsza, ale zaraz potem doda, że dlatego musi dużo pracować, by zapewnić im godny byt... Ale czym tak naprawdę jest ten godny byt wobec tego, że dziecko widzi nas przez dwie godziny dziennie, w których i tak nie mamy siły się nim zająć, bo jesteśmy zmęczeni; że rodziców, czy dziadków odwiedzamy raz na miesiąc, bo przecież mamy tyle spraw na głowie; że ze swoją drugą połówką ostatni raz wychodziliśmy trzy lata temu, bo przecież jesteśmy już tyle czasu razem, że nie musimy, a pies smutno patrzy na nas z kanapy, bo nie pamięta, kiedy ostatni raz byliśmy na kilkugodzinnym spacerze... A my zapewniamy byt - mamy na wakacje raz do roku, jeździmy za zakupy super furą, dziecko ma wypasione zabawki, rodzice dostają szpanerskie prezenty na urodziny, a pies ma najlepszą karmę. Pieniądze do życia są niezbędne, kariera i spełnienie zawodowe jest bardzo ważne, ale niestety w pędzie dzisiejszego świata zapełniają one większość naszego czasu, którego nie możemy tym samym spędzić z rodziną. A ona z dnia na dzień staje się coraz starsza; dni, które możemy z nimi spełnić niestety nie przybywa, a jest ich coraz mniej; i przyjdzie czas, że obudzimy się z letargu dowiadując się, że czyjś czas się skończył, a my zbyt rzadko w tym uczestniczyliśmy i już nie jesteśmy w stanie tego nadrobić.
Praca jest potrzebna, bo nie ma nic gorszego, niż niemożność zapewnienia rodzinie środków do życia, i w żadnym wypadku tego negować nie zamierzam - problem pojawia się w momencie, kiedy mamy, ale ciągle nam mało. Kiedy nie potrafimy odnaleźć priorytetów, które czynią nas człowiekiem, które nadają sens naszemu życiu i pozostawią po nas jakiś ślad i nie będzie to konto bankowe lub zabezpieczenie nieruchomościami.
Konieczność priorytetowania własnego życia zazwyczaj zaczyna się w momencie, kiedy coś jest nie tak - żona chce odejść od męża, dziecko sięga po narkotyki, ktoś poważnie zachoruje, lub odejdzie... Wtedy zazwyczaj pojawiają się pytania: gdzie ja byłem?! gdzie miałem głowę?! kiedy zatraciłem sens?!
Nie dajmy się zwariować! Nie wpadajmy lub spróbujmy wydostać się z worka kanonu współczesnego, zabieganego i zarobionego człowieka!
Idźmy na randkę, nawet jeśli jesteśmy razem 12 lat; weźmy psa na spacer do lasu, w którym nigdy nie był; czytajmy dziecku codziennie bajkę przed snem; kupmy mamie kwiaty - tak bez powodu; pójdźmy z tatą do kina, a z siostrą i przyjaciółmi gdziekolwiek... bo nie ma nic piękniejszego nić robienie czegoś tak po prostu, bez celu, dla radochy, by pożyć... bez zasad i zobowiązań.
I nie zapominajmy o babciach i dziadkach, bo Oni odchodzą najszybciej...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń