Niestety recepty na unikanie tego drugiego nie ma... najlepiej oczywiście unikać sytuacji stresogennych, ale czy jest to możliwe przy dzisiejszym tempie życia? Niestety nie, chyba, że jest się pustelnikiem, nie ma kontaktu z ludźmi, atakującym światem i żyje w zgodnie z naturą - choć nawet tam może nam się zdarzyć atak dzikiej zwierzyny, czy katastrofa naturalna, która ten stres wygeneruje.
Mnie osobiście stresuje bardzo wiele rzeczy i nieustannie walczę z tym stanem - zwłaszcza w stanie podwójnego pakietu, gdzie zdecydowanie należy tego unikać. Miałam przyjemność spotkać na swej drodze przemiłą Panią Profesor, która napisała książkę na temat wpływu stresu na płód dziecka - zalecam przeczytanie, ale przed zajściem w ciążę, bo jest to wręcz niesamowite, jak wielki wpływ na prawidłowy rozwój dziecka ma samopoczucie matki w ciąży. Niestety nie pamiętam tytułu, ale jeśli ktoś chętny pogrzebię w czeluściach biblioteczki :)
Jak więc z tym wszystkim walczyć? jak nie krzyczeć na kierowców idiotów? (jazda samochodem zazwyczaj mnie odstresowuje :/) jak żyć w spokoju, kiedy co miesiąc pojawiają się magiczne dni z ogromem opłat do wykonania? (powód tego maila - 10-15 najgorsze dni dla każdego kto prowadzi firmę) jak być zrelaksowanym, kiedy zawsze gdzieś trzeba się spieszyć i zawsze jest tysiąc rzeczy do zrobienia?
Kiedyś myślałam, że to tylko ja tak mam, że źle organizuję sobie czas i dlatego wszystko jest nie tak jak być powinno. Wiele zmieniło się w ciąży, nie wiem, czy to hormony, czy jakiś zdrowy rozsądek kazał mi zwolnić i niwelować jak się da sytuacje stresogenne, ale zaczęłam się mniej przejmować tym wszystkim, terminami (które i tak zawsze można wydłużyć), pędem świata, którego jakoś teraz nie potrzebuję, jednak mimo wszystko czasem spadnie coś jak grom z jasnego nieba i nic się z tym już nie da robić - zagnieździ się w głowie i wierci!!!
Każdy ma inne sposoby na stres - niektórzy uprawiają sport, inni idą na spacer, a jeszcze inni na wygadanie się do przyjaciółek. Ja zawsze z problemami wszelakimi wolałam radzić sobie sama - musiałam zwalczyć to najpierw w sobie, że mogło to wyjść na zewnątrz. Na stresy, na które nie mamy wpływu od jakiegoś czasu preferuję kino - był czas, że chadzałam tam co drugi dzień, bo była to jedyna przestrzeń, gdzie całkowicie się wyłączałam i nie myślałam o bożym świecie. Oczywiście po wyjściu z kina, większość myśli wracała, ale przez te dwie godziny mój organizm wypoczywał.
W domowych warunkach zawsze działają słuchawki, dobra muzyka i obróbka zdjęć - nie wiem dlaczego, ale ta czynność bardzo mnie uspokaja. Zagłębiam się w każde zdjęcie po kolei próbując wyciągnąć z niego coś niepowtarzalnego... nawet jeśli nie wychodzi to skupienie działa bardzo "wyłączająco" - ni chyba, że komputer się buntuje i działa jakby chciał, a nie mógł, to jest już gorzej. Każda kreatywna działalność tak działa - projektowanie, tworzenie, przetwarzanie...
Niemniej stres zawsze był, jest i będzie w naszym życiu - nie dobrze kiedy nagromadzi się go za dużo, dlatego dobrze radzić sobie z nim na bieżąco. Nie da się jednak uniknąć sytuacji, kiedy granice zaczną puszczać - wtedy należy spakować walizkę i wyjechać - na parę dni, na weekend, na tydzień, jak kto woli, ale zmiana otoczenia zawsze ma najlepsze działanie. No i rodzinka lub/i przyjaciele - na mnie zawsze jak chłodzący kompres działa mąż (TŻ), który jest oazą spokoju i wystarczy, że jest i jakoś od razu mam poczucie, że on coś wymyśli i problemy znikną. No i Gacosław, który stresuje się życiem bardziej ode mnie, ale jak przychodzi pora tulania, wszystkie stresy znikają... czasem wystarczy popatrzeć na jego chrumkającą, pomarszczoną mordę i już jest lepiej :) a jakie Wy macie sposoby na stres?
Pisałam komentarz i się nie zapisał... to ci stres ;-)
OdpowiedzUsuńA zaczęłam od informacji, że miło mi widzieć Gacosława i że się aż uśmiechnęłam na jego widok ;-) Dzięki za fotkę :-)
Odnośnie stresu, na szczęście mam wiele sposobów na radzenie sobie z nim i na szczęście działają, i obym nie musiała sięgać po bardziej radykalne środki ;-)
Lubię się odstresować przy dobrej muzyce (nawet w autobusie, zamykam wtedy oczy i odpływam gdzieś daleko) i przy dobrym filmie, i przy dobrej książce. Lubię też pojechać gdzieś na przejażdzkę autem i popatrzeć na trochę inny krajobraz niż ten, który mam na co dzień. Gdy sobie pomyślę, że tam żyją ludzie podobni do mnie, którzy też mają swoje problemy, ale i radości, od razu czuję się lepiej. Lubię też wziąć kąpiel pachnącą i w obfitej pianie, a potem nasmarować się przeróżnymi specyfikami ;-) Lubię pójść na kijki z moim bratem i poodychać świeżym powietrzem. A czasem wystarczy przytulić się do swojego faceta i pomilczeć... Lubię też poleżeć na kanapie w wysprzątanym mieszkaniu (to warunek konieczny) i o niczym nie myśleć, nic nie musieć...
Ten skasowany komentarz był lepszy ;-) No ale co tam, przecież nie będę się tym stresować :-)
Takie te stresy właśnie są nieobliczalne i czyhające na człowieka w najmniej oczekiwanym momencie! Ale Gacosław zawsze dobry na stres jest, nawet tylko na zdjęciu ;)
UsuńNa stres - sprzątanie! Korzyść dwojaka: odstresowanie i czysta chałupa :). PS. z każdym kolejnym postem coraz lepiej się czyta Twój blog. Oby tak dalej! Powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńSprzątanie dobra rzecz, chyba ze jest się przed remontem i sama próba ogarnięcia chaosu wzrokiem doprowadza do rozpaczy :/ dzięki, ciesze się, że ktoś czyta, piszę nadal, jeśli będzie coś nie tak chętnie przyjmuję uwagi ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń