Dzień dzisiejszy jest okropny! Ciężko nawet powiedzieć, dlaczego toteż jedyna racjonalna odpowiedź jaka mi się nasuwa to BO TAK! Może wpływ na to ma dzisiejsza pogoda: deszcz, grad, słońce, śnieg, deszcze, grad, śnieg, słońce, śnieg, deszcz, grad... i tak w koło macieju od wczoraj. Nie jest to aura zachęcająca do czegokolwiek!
W zasadzie, gdybym miała określić co mi dolega to fakt, że obudziłam się z migreną - na ten temat napiszę więcej za moment, jak już się wyżyję na klawiaturze, ale faktem jest, że trzeci dzień z rzędu budzi mnie własnie migrena - kawa, dawka leków i tysiąc rzeczy na głowie na szczęście ją stłumiły w zalążku, ale chyba pozostawiła po sobie nieprzyjemne skutki. A tak poza tym jestem dzisiaj po prostu na NIE, absolutnie nic mi się nie chce, na nic nie mam ochoty, wkurzam się, bo mam multum rzeczy do zrobienia, a nie mogę się do tego zabrać. Denerwuje mnie dzisiaj wszystko: za mała torebka i wypadające z niej rzeczy, kałuża pod drzwiami samochodu, pies z brudnymi łapami, za strome schody u weterynarza, wsad do pralki na poziomie moich kolan, brudne buty... i mogłabym tak chyba do wieczora. Tłumacze sobie to - jak zresztą wszystko - ciążą. Fakt, że burza hormonalna chyba osiąga apogeum, a huśtawki nastroju mnie samą przerażają: z jednej strony płaczę na reklamach, z drugiej patrzę ze znieczulicą na ludzkie tragedie, a z trzeciej ludzie boją się ze mną rozmawiać. Ta trzecia to trochę kiepska sprawa i niestety od jakiegoś czasu moim wrogiem publicznym stał się telefon - szlag mnie trafia, kiedy dzwoni, kiedy uparcie patrzy na mnie ikonka, mówiąca, że dostałam kolejnego maila, kiedy dryndoli messenger i hangouts i kiedy non stop ktoś coś ode mnie chce - wiem, mój błąd, sama chciałam własny biznes, to teraz mam za swoje... Próbuje z tym walczyć jakoś - zaczęłam medytować, z kubka smętnie sączę meliskę z nutą pomarańczy i mam wielką nadzieję, że dotrę w tym tygodniu na jogę i basen, gdzie to wybieram się już dwa miesiące :(
Nie wiem więc czy to faktycznie kwestia ciąży, czy bardziej szaleńczego pędu, z którego starałam się na stan błogosławiony trochę odejść, a on nieustanie mnie atakuje! Czy po prostu mam dziś kiepski dzień... Ze względu jednak na ten, jakże uroczy stan postanowiłam słów kilka napisać również o stanie ciążowym - który dobiegł już do piątego miesiąca - i tym, z czym przyszło mi się zmierzyć. Mam nadzieję, ze stany wasze, bądź waszych towarzyszek były bardziej optymistyczne, ale może przyda Wam się na przyszłość.
# CIĄŻA, STAN BŁOGOSŁAWIONY
Dupa, nie błogosławiony! Przynajmniej w moim przypadku - wierzę w to, że są kobiety, które przechodzą ten stan jak gdyby nigdy nic, ale w takim razie na inne przechodzą te dolegliwości ze zdwojoną siłą. Każda dolegliwość, którą zgłosiłam lekarzowi, według ogólnych opinii, jest jak najbardziej w ciąży normalna i już się sama pogubiłam ile w ogóle ich było...
I TRYMESTR - zdecydowanie był książkowo najgorszy: nudności poranne przez bite trzy miesiące, dość potężny nawrót astmy, jeszcze potężniejsze nasilenia migreny, trądzik hormonalny i chroniczne zmęczenie... mogłoby się wydawać niewiele, ale kto jest astmatykiem, a już nie daj boże migrenowcem, wie o czym mówię. Z tych trzech miesięcy średnio połowę z tego spędziłam w łóżku: wstawałam ok. 10:00 - wcześniej nudności tolerowały jedynie pozycję horyzontalną, szłam pod prysznic, zjadłam śniadanie i wracałam do łóżka z powrotem, zwabiona tam bądź totalnym zmęczeniem, bądź migreną. Do świata żywych "powracałam" ok, 17:00-18:00 i wtedy dopiero mogłam zacząć pracować i w ogóle żyć, co też robiłam dopóki mi sił starczało, by kolejnego dnia powtarzać wszystko od początku. Ot, pierwszy trymestr...
II TRYMESTR - w którym tkwimy od ponad miesiąca przyniósł - teoretycznie - błogosławieństwo. Pierwszą najważniejszą rzeczą, która zniknęła to nudności - nie sądziłam, że ta dolegliwość może być tak męcząca! Migreny się uspokoiły, choć nie zniknęły, astma się odrobinę doleczyła i już tak nie męczy, trądzik również odpuścił. I co najważniejsze! Zniknęło zmęczenie i pojawiła się energia do działania. Czekały tu jednak na mnie kolejne niespodzianki: bóle pleców i tyłka, rwa kulszowa, katar hormonalny, brak odpowiedniej garderoby.
III TRYMESTR - strach się bać...
III TRYMESTR - strach się bać...
# MIGRENA
Migrena jest dolegliwością, z którą mam przyjemność żyć odkąd pamiętam. Niestety z wiekiem, jest coraz gorzej i niestety w stanie ciążowym doszło do apogeum...
Migrenowcom tłumaczyć nie muszę, ale każdemu kogo co jakiś czas boli głowa, wezmą coś przeciwbólowego i przechodzi o migrenie nie mają bladego pojęcia. Definicji i powodów migren jest odwrotnie proporcjonalnie do sposobów jej leczenia. W skrócie: nie ma efektywnego sposobu leczenia migreny, natomiast wywołać ja może wszystko, od słońca, wiatru, zbyt późnego wstania, zbyt wczesnego wstania, przez czekoladę, wino, ciężkostrawne jedzenie, cukier, po zapach benzyny, perfum i powodów jest tak naprawdę nieograniczona ilość.
Typowa migrena to pulsujący ból głowy, najczęściej odczuwany za okiem, na skroniach oraz z tyłu głowy. Bólowi najczęściej towarzyszą nudności, światłowstręt, dźwiękowstręt i generalnie wszystkowstręt. Migrena bardzo często trwa nawet kilka dni, a osoba, która w takim stanie na nią cierpi jedyne do czego się nadaje to łóżko w ciemnym i cichym pokoju, efektywne leki, kompresy chłodzące i wiaderko przy łóżku.
Tym, którzy na nią nie cierpią wydaje się, że jakim problemem może być ból głowy - to nie jest ból głowy, to jest stan agonalny, z którym trzeba sobie poradzić i jakoś funkcjonować w społeczeństwie. Jeśli ktoś nie rozumie tego bólu najlepiej chyba porównać go do bóle zęba (np. takiego w trakcie leczenia endodontycznego) albo zapalenia ucha wewnętrznego. Którąś z tych dolegliwości powinien mieć chyba każdy.
Jak sobie radzić z migreną w trakcie ciąży? Jest to bardzo trudne zadanie, ponieważ nie można przyjmować leków. Zaprzyjaźniona i niezwykle mądra farmaceutka długo eksperymentowała na moich migrenach, szukając odpowiednich leków, ponieważ znalezienie tego odpowiedniego jest bardzo trudne. W końcu się udało - jeśli to czyta, to bardzo bardzo jej dziękuję :) Leki na migrenę pakowane są najczęściej po dwie tabletki, ponieważ zażycie większej ilości może doprowadzić do śmierci - są to bardzo silne leki, które nie mają nic wspólnego z paracetamolem, ibuprofenem, czy kwasem acetylosalicylowym. Tym, który ostatnimi czasy (przed ciążą oczywiście) zażywałam to Sumamigren - jeśli z jakiegoś powodu nie miałam go pod ręką ratowałam się ogólnodostępnymi np. Solpadeine, czy MigraStop, w których ważna jest mieszanka leków: paracetamol+codeina+kofeina, czasem +kwas acetylosalicylowy+ibuprofen. Obowiązkowo, aby była szansa na zadziałanie konieczne jest popicie kawą.
Niestety w czasie ciąży tych wszystkich leków brać nie można, a jedynym dopuszczalnym jest paracetamol w dawce do 2000 mg/dzień. Dlatego te migreny były taka udręką! To, że były to jedno, to, że były prawie codziennie, to drugie, ale to, że mogłam je leczyć tylko paracetamolem, który na mój organizm działał jak tic-tac to był prawdziwy koszmar.
Po prawie 5 miesiącach "odwyku" od silnych leków nawet zaczyna on mieć jakieś działanie, ale w zasadzie dopiero w dawce 1500 mg.
Praktyczne porady:
Jeśli nigdy nie miałaś migren, a z jakiegoś pojawiły się w ciąży oto najbardziej optymalny plan działania:
1) farmakologia - jeśli już trzeba z niej korzystać to jedynie z postaci paracetamolu (bez żadnych mieszanek!) w dawce nie większej niż 2000mg/dzień; największe dawki w tabletkach to 500 mg; aby wzmocnić jego działanie (jeśli jesteś niskociśnieniowcem i przebieg ciąży na to pozwala) warto popić tabletkę kawą - w ciąży zdecydowanie z mlekiem...
2) odpoczynek - przy migrenie to podstawa - świeże łóżko, wywietrzony pokój, zasłonięte okna i cisza - choć czasem działa muzyka relaksacyjna, którą można znaleźć na youtube pod hasłem np. "muzyka na ból głowy"; kładąc się spać (lub leżąc, bo przy typowej migrenie sen jest błogosławieństwem, na który niestety czasem długo się czeka) dobrze zaopatrzyć się w chłodzące kompresy (zimny ręcznik lub kacownik) oraz coś na bazie chłodzącego mentolu - Amol, maści chłodzące, lub coś co ja zdecydowanie polecam, chłodzące plastry APAP
3) masaż, zimny prysznic, gorąca kąpiel, akupunktura - jeśli mamy kogoś kto się na tym zna, czasem pomaga masaż głowy, z nakierowaniem na miejsca, gdzie ból jest najsilniejszy; mnie bardzo pomaga trakcja odcinka szyjnego kręgosłupa, niestety w ciąży nie można jej wykonywać; dobrze robi również gorąca relaksująca kąpiel, choć drugiej strony moczenie stóp w zimniej wodzie co poprawia krążenie i daje szansę, na szybsze pozbycie się tego stanu; dobrze robi również masaż stóp z naciskiem na punkt bólu głowy, który znajduje się poniżej 4 palca.
To są moje osobiste sprawdzone sposoby na walkę z migreną - w czasie ciąży ważne jest, żeby z tą migreną nie chodzić, tylko ją wyleżeć. Cierpiąca matka nie ma zbyt dobrego wpływu na rozwijające się dziecko, dlatego trzeba uświadomić współwinnemu ciąży, że ma przejąć twoje sprawy na czas walki z migreną i donosić chłodzące kompresy! Jakby jeszcze miał mało :D
# NUDNOŚCI
Tutaj już będzie krócej :) choć to wcale nie przyjemniejsza dolegliwość niż migreny, jednak typowym migrenom towarzyszą i nudności, więc jak sobie z nimi radzić?
Praktyczne porady:
Początkowo nie bardzo wiedząc jak sobie z tym radzić i nie znając jeszcze na tyle reakcji i działania mojego organizmu wysłałam A. do apteki po jakieś środki. Po konsultacji z farmaceutką przyniósł - niewiele myśląc więc, bez czytania wypiłam i jakież było moje zaskoczenia, czując czysty alkohol! Pani farmaceutka była szczerze zdumiona, gdy przyszedł z reklamacją i awanturą, ze dała ciężarnej czysty alkohol do wypicia. Musiałam więc radzić sobie sama.
Najważniejszy jest moment wstania - wybieganie z łóżka wraz z otwarciem oka to niestety najkrótsza droga to toalety z żygiem :/ wstawanie musi być stopniowe i wyważone - poleżeć w tym łóżku, popodziwiać sufit, albo poczytać książkę, czy też zobaczyć co w świecie piszczy. Ważne jest, w tym leżakowaniu, żeby mieć przy łóżku jakąś suchą zakąskę (sucharek, kawałek chleba, bułkę) w moim przypadku były to flipsy. Po zjedzeniu kilku i jakieś półgodzinnej kwarantannie można było wstać. Oczywiście kolorowo nie było - kiedy nudności są bardzo duże warto zrobić sobie ożywczy koktajl, smoothie, czy na mnie najlepiej działała, bananowa kaszka dla dzieci. Kiedy było lepiej jadłam w miarę normalne śniadanie, choć najczęściej było to mleko z płatkami. Ważną częścią była herbata ze świeżym imbirem. I tak przetrwałam trzy miesiące :)
# ASTMA
Astma to straszna choroba, na szczęście w moim przypadku, odkąd mi ją zdiagnozowano 13 lat temu, była to bardzo łagodna wersja, wymagająca jedynie sporadycznego leczenia. Niestety w czasie ciąży postanowiła ewoluować i doprowadziła mnie do duszenia się leżąc w łóżku! Oczywiście na astmę nie ma domowych sposobów, choć warto wprowadzić ćwiczenia oddechowe i dużo spacerować na świeżym powietrzu. Problem oczywiście był przede wszystkim natury farmakologicznej, ponieważ w ciąży nie można brać leków na sterydach, na których opierają się niemal wszystkie leki na astmę. Dostałam więc coś na bazie buderhinu, czy jakoś tak - jedne na leczenie, drugie doraźnie, trzecie na katar - początkowo brałam tylko to pierwsze, ponieważ ulotki i skutki uboczne dla płodu nie były zachęcające, jednak lekarka jednoznacznie stwierdziła, że leki są dopuszczone i w tym przypadku ważniejsze jest moje zdrowie, a niedotleniona matka to niedotleniony płód, więc jeśli faktycznie jest potrzeba biorę i te... Jak żyć z astmą to zależy od stopnia zaawansowania astmy, czynnika ją powodującego i samego chorego. Co jednaj mogę powiedzieć od siebie?
Praktyczne porady:
1) brać regularnie leki - systematyczność nie jest moją mocna stroną, dlatego absolutnie nie nadaje się do chorób przewlekłych; teraz jednak pilnuje się bardzo, bo wiem co oznacza mieć zadyszkę wchodząc na pierwsze piętro lub niosąc zakupy, więc nie chcę sobie nawet wyobrażać chadzania z brzuchem w 9. miesiącu ciąży, o porodzie nie wspominając
2) ćwiczyć - astma to jedno, a kondycja to zupełnie odrębna sprawa; nie jestem i nigdy nie byłam tytanem ćwiczeń - totalne przeciwieństwo rodzonej siostry; lubię sport rekreacyjnie, wtedy kiedy mam na niego ochotę i strasznie mnie przytłaczają ustalone, regularne ćwiczenia, czy zajęcia, na które trzeba chodzić raz w tygodniu; nie mniej ćwiczenia każde są bardzo wskazane - przede wszystkim oddechowe, medytacyjne, joga, basen, spacery - nie chodzi o to, żeby się zajechać ćwiczeniami kardio (co rzecz jasna w ciąży nie jest wskazane) tylko na spokojnie pracować nad kondycją i dodatkowo, co już ma mniej wspólnego z astmą, elastycznością naszego ciała. Rzecz jasna najlepsi sportowcy, jak się okazuje są astmatykami, ale nie wiem wy, ja się do tej kategorii na pewno nie zaliczam
3) unikać alergenów - czynnikiem powodującym astmę są alergeny; niestety nie jest łatwo ich unikać, kiedy w moim przypadku są to roztocza - każde sprzątanie wiąże się z niemiłosiernym katarem i problemami oddechowymi, dlatego staram się robić to na bieżąco, by nie generować pokładów kurzu; zawsze jest możliwe odczulanie, którego z nie wiadomych mi powodów, do tej pory się nie podjęłam
Praktyczne porady:
1) brać regularnie leki - systematyczność nie jest moją mocna stroną, dlatego absolutnie nie nadaje się do chorób przewlekłych; teraz jednak pilnuje się bardzo, bo wiem co oznacza mieć zadyszkę wchodząc na pierwsze piętro lub niosąc zakupy, więc nie chcę sobie nawet wyobrażać chadzania z brzuchem w 9. miesiącu ciąży, o porodzie nie wspominając
2) ćwiczyć - astma to jedno, a kondycja to zupełnie odrębna sprawa; nie jestem i nigdy nie byłam tytanem ćwiczeń - totalne przeciwieństwo rodzonej siostry; lubię sport rekreacyjnie, wtedy kiedy mam na niego ochotę i strasznie mnie przytłaczają ustalone, regularne ćwiczenia, czy zajęcia, na które trzeba chodzić raz w tygodniu; nie mniej ćwiczenia każde są bardzo wskazane - przede wszystkim oddechowe, medytacyjne, joga, basen, spacery - nie chodzi o to, żeby się zajechać ćwiczeniami kardio (co rzecz jasna w ciąży nie jest wskazane) tylko na spokojnie pracować nad kondycją i dodatkowo, co już ma mniej wspólnego z astmą, elastycznością naszego ciała. Rzecz jasna najlepsi sportowcy, jak się okazuje są astmatykami, ale nie wiem wy, ja się do tej kategorii na pewno nie zaliczam
3) unikać alergenów - czynnikiem powodującym astmę są alergeny; niestety nie jest łatwo ich unikać, kiedy w moim przypadku są to roztocza - każde sprzątanie wiąże się z niemiłosiernym katarem i problemami oddechowymi, dlatego staram się robić to na bieżąco, by nie generować pokładów kurzu; zawsze jest możliwe odczulanie, którego z nie wiadomych mi powodów, do tej pory się nie podjęłam
# TRĄDZIK HORMONALNY
Zaczął się jeszcze przed ciążą, jako reakcja alergiczna na wizytę u kosmetyczki (takie ze mnie babskie dziwadło, że nawet do kosmetyczki nie mogę chodzić...) Nie ukrywam, że trądzik w wieku 30 lat jest odrobinę wkurzający i strasznie się z tym męczyłam. Niestety kiedy docieram wieczorem do łazienki, jestem w stanie już pół śpiącym, więc naturalne, przygotowywane własnoręcznie kosmetyków średnio w moim przypadku wchodzi w grę. Używam jednak najbardziej naturalnych, jak to możliwe kosmetyków - oczywiście nie testowanych na zwierzętach (ale o tym innym razem). Jedną z moich ulubionych polskich firm, mających bardzo szeroką gamę kosmetyków jest Ziaja. I otóż, jak zawsze, poratowała mnie i w tej sytuacji, serią oczyszczającą z liśćmi manuka i kwasem migdałowym - kremy na dzień i na noc, peeling i tonik w trzy tygodnie wyleczyły mnie z tego mało przyjemnego defektu "prawie" idealnie, dlatego bardzo polecam, bo na pewno są zdrowsze dla dziecka niż dermatologiczny antybiotyk, który mi przepisano.
# CHRONICZNE ZMĘCZENIE
Wkurzające jest bardzo, bo czegokolwiek by się nie zrobiło człowiek jest zmęczony! Rozwiązanie jest jednak tylko jedno - ODPOCZYWAĆ :)
# BÓLE PLECÓW I TYŁKA
Pojawiły się dość szybko, co nieco mnie zdziwiło, ponieważ sądziłam, że to dolegliwość większego brzucha, ale jednak nie. Pierwszym punktem poprawy jakości życia w tym kierunku był zakup "fotela prezesa", do biurka, przy którym niestety dość dużo przesiadują - fotel genialny, mięciutki, wyginający się... za żadne wielkie pieniądze, bo ok. 130 zł w IKEI otrzymałam najwygodniejszy mebel siedzący w domu (po remoncie będziw też kanapa, której już się nie mogę doczekać :))
Punkt drugi to prezent na Dzień Kobiet w postaci ciążowego rogala - cudowny prezent, bardzo poprawiający jakość snu i ułożenie kręgosłupa, brzucha i pupy, w najbardziej ergonomicznej i odpoczywającej pozycji. Co prawda autor prezentu już na niego narzeka, ponieważ teraz śpiąc poza Gackiem, dzieli nas jeszcze rogal :) a co to będzie, gdy pojawi się potomek???
Praktyczne porady:
1) wygoda w siedzeniu/spaniu - czyli to co powyżej - rogal zdecydowanie; jeśli macie pracę siedzącą to wygodny fotel to podstawa; częste zmienianie pozycji i przerwy w siedzeniu; niestety u mnie nie ma reguły na powód bóli - boli, kiedy za dużo siedzę, boli, kiedy dużo chodzę, boli, kiedy dużo się ruszam... po prostu boli
2) ćwiczenia - znów te nieszczęsne ćwiczenia, na które sama mam za mało czasu: ćwiczenia w domu na piłce, basen, joga, spacery - ważne, żeby ruszać się w ogóle, ale również, żeby się rozciągać, ponieważ w czasie ciąży ciało staje się mnie elastyczne - ćwiczenia ogólne zaleca się od 13. tygodnia, kiedy wiadomo, że wszystko jest w porządku i nie ma żadnych przeciwwskazań; od 21. tygodnia zdecydowanie wszystkim paniom (i panom :)) zaleca się szkoły rodzenia
I w zasadzie to tyle - bóle pleców będą, niestety i trzeba przez ten "magiczny" czas nauczyć się z nimi żyć...
# RWA KULSZOWA
Przepowiedziała mi ją teściowa - kiedy miałam atak wszystkich możliwych dolegliwości na raz i wyglądałam jak zwłok stwierdziła, że "czasem zdarza się, że dziecko się tak niefortunnie ułoży, że uciska na nerw i wtedy zajebiście boli noga i pośladek"... tydzień później pierwszy raz dostałam niemalże petryfikacji przy zakładaniu spodni - coś okropnego! Tępy ból, nie pozwalający na najmniejszy ruch! Na szczęście mam takie ataki dość rzadko, ale się zdarzają. W takiej sytuacji trzeba szukać możliwości do zmiany pozycji, żeby odrobinę się rozruszać i móc dalej funkcjonować - przerąbana sprawa.
# KATAR HORMONALNY
Będąc u alergologa zgłosiłam notoryczny, ciągły wręcz i strasznie uciążliwy katar - usłyszałam, że to normalne, jest to katar hormonalny i mogę go mieć przez całą ciąże. Świetnie!!! A katar mój wymaga poświęceń mniej więcej przez godzinę rano, kiedy kicham czasem kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset razy, wyglądając po tym akcie jak spuchnięty i zasmarkany buldog - nic wtedy nie pomaga, na moment uspokaja się pod prysznicem, czasem pomogą jakieś ziołowe krople, ale generalnie trzeba ten stan przeczekać. W dzień jest w miarę spokojnie chyba, że mnie przewieje, poczuje perfumy, albo kurz. Druga tura zaczyna się przed snem, kiedy to w zamian za kichanie mam permanentnie zatkany nos. Jedyne co w miarę pomaga to maść typu Wick, którą muszę nasmarować zatoki i nos. Taki zasmarkany interes!
# BRAK ODPOWIEDNIEJ GARDEROBY
Średnia to dolegliwość, ale problem doprawdy spory. O ile jeszcze miesiąc temu mieściłam się w większość spodni (nie domkniętych rzecz jasna :)) z pasem ciążowym to teraz pozostały z nich ze dwie pary, które wchodzą mi na tyłek! Szafa wymagała więc wymiany spodni, koszul, rajstop, staników i nawet majtek. Na szczęście na co dzień preferuję raczej oversize, więc wszelakie sukienki i swetry są idealne, niestety z dołem jest zdecydowanie gorzej. Ale o tym innym razem, bo moda, stylizacje i wizaż to ważny dla mnie temat, więc poświęcę temu więcej czasu.
Tymczasem, jeśli miałyście podobne doświadczenia i dolegliwości - szczerze współczuję i łączę się w bólu; Jeśli ich nie miałyście, a zdarzą się przy kolejnej ciąży, wiecie jak można sobie z nimi radzić. Jeśli czyta to jakiś facet, wie czego może się spodziewać po swojej partnerce i być może zaskoczy ją jakimś ciekawym rozwiązaniem. I jeśli też mieliście tak kijowy dzień jak ja proponuję relaks przy piosence, która mi dzisiaj towarzyszyła prawie cały dzień (The Sound of Silence - z 1964 r - koniecznie oryginał) oraz skupienie się na ostatnim punkcie, który jest zawsze aktualny w kobiecej szafie i wycieczkę na zakupy :)
Ten katar hormonalny to mnie zdziwił, nie wiedziałam, że coś takiego istnieje... No cóż, Dario, szczerze współczuję, jak już przeżywać dolegliwości ciążowe, to najlepiej hurtem ;-) Po tym opisie strach zajść w ciążę... ;-)
OdpowiedzUsuńSama też miewam bóle migrenowe i wiem, że jeśli ktoś na nie nie cierpi, nie zrozumie, co to i jak potrafi dać w kość.
Nic, trzymam kciuki, żeby te wszystkie dolegliwości już tak nie dolegały. Na pocieszenie dodam, że huśtawkę hormonalną mam przed każdym okresem, myślę, że jednak mniejszą niż Ty, ale też płaczę, też się wkurzam, i wiesz co, najgorsze jest to, że nie mam na to wpływu... a tego nie lubię ;-)
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego z okazji urodzin. Trzymaj się ciepło :-)
Ależ ja absolutnie nie chciałam nikogo zniechęcać! I teraz jeszcze zastopuje przyrost naturalny :( bardziej chodziło o to, że da się przeżyć i na własnych doświadczeniach mogłam napisać jak ;) choć katar hormonalny zaskoczył mnie również!
OdpowiedzUsuńI dziękuję za życzenia :-*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSpoko, nie musisz się obawiać ;-)
OdpowiedzUsuń